Na następcę Panasonika G5 producent nie kazał sobie długo czekać, bowiem już 9 miesięcy od premiery tego pierwszego, zaprezentowano model G6. Na pierwszy rzut oka nie dokonano wielu zmian. Wygląd aparatu oraz zestaw elementów sterujących są podobne w obydwu Lumiksach, podobnie zresztą jak matryca. Pozostawiono także ten sam OLED-owy wizjer, moduł autofokusa, czy lampę błyskową. Zarówno G5, jak i G6 mają rozbudowany tryb filmowania oraz zostały wyposażone w dobrej jakości wyświetlacze LCD, umieszczone na obrotowym przegubie.

Nowością w serii Gx jest znany już z GF6 system pomiaru światła. Obecnie jest on oparty na 1728 strefach, choć jego czułość pozostała bez zmian (od 0 do 18 EV). Z funkcji fotograficznych warto również wymienić bardziej rozbudowany w stosunku do poprzednika tryb zdjęć HDR, a także funkcję automatycznej panoramy. W G6 pojawił się także moduł Wi-Fi umożliwiający łączenie go ze smartfonem lub tabletem w celu zdalnego wykonywania i przesyłu zdjęć, czy ich geotagowania. To udogodnienie pojawia się coraz częściej w aparatach fotograficznych i przynajmniej częściowo uwalnia nas od konieczności stosowania kabli łączeniowych.

Nasuwa się oczywiście pytanie, czy dokonano poprawy w kwestii jakości zdjęć. W Lumiksie G5 mielismy do czynienia ze stosunkowo wysokimi szumami i nieco rozczarowującym zakresem tonalnym. A jak to wygląda u następcy? O tym przekonacie się z lektury kolejnych rozdziałów niniejszego testu.

Aparat wraz z obiektywem 14–42 mm wypożyczyła firma Panasonic Polska, za co serdecznie dziękujemy.

Opis naszej procedury testowej można znaleźć w artykule „Jak testujemy lustrzanki cyfrowe”. Jeśli pojawią się dodatkowe wątpliwości z tym związane, zachęcamy do lektury artykułu „Często zadawane pytania”.

Porównanie danych technicznych aparatu Panasonic G6 z modelem G5, a także bezlusterkowcami konkurencji dostępne jest tutaj.