Sony DT 16-50 mm f/2.8 SSM - test obiektywu
4. Rozdzielczość obrazu
Ponieważ to pierwszy nasz test obiektywu oparty o A77, musimy napisać kilka słów o ustalonych przez nas granicach przyzwoitości i potencjalnie maksymalnych osiągach. Oprócz testowanego tutaj obiektywu do A77 podpinaliśmy takie obiektywy jak Zeiss 24–70 mm f/2.8, Sigma 30 mm f/1.4 EX DC oraz Sony 1.4/50. Maksymalne MTF-y jakie byliśmy w stanie uzyskać sięgały okolic 61–62 lpmm. Poziom przyzwoitości tradycyjnie już u nas wyznacza zachowanie obserwowane w okolicach przysłony f/16. W przypadku Sony A77 jest on ustalony więc na poziomie około 38 lpmm. Znając już te ograniczenia możemy zerknąć na poniższy wykres, na którym mamy przedstawione zachowanie Sony DT 16–50 mm f/2.8 SSM w centrum kadru dla początku, środka i końca zakresu ogniskowych.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to dość równe zachowanie. Osiągi dla wszystkich ogniskowych wyglądają podobnie i prezentują bardzo porównywalny poziom. Co ważne, dla ogniskowych 16 i 50 mm nawet na maksymalnym otworze względnym MTF-y przekraczają 40 lpmm, a więc obraz tam uzyskiwany można uznać za użyteczny. To zauważalnie lepszy wynik niż w przypadku Tokiny i Pentaksa 16–50 mm. Największy kryzys obserwujemy dla środka zakresu ogniskowych, gdzie na maksymalnym otworze względnym notujemy wynik niespełna 37 lpmm, a więc ocierający się o poziom przyzwoitości.
Wraz z przymykaniem przysłony jakość obrazu bardzo szybko się poprawia i w okolicach przysłony f/5.6, na wszystkich ogniskowych, osiąga swoje maksimum, w którym MTF-y docierają do wysokiego poziomu 58 lpmm. Nie są to osiągi rekordowe, ale od tak trudnego w konstrukcji obiektywu zmiennoogniskowego trudno oczekiwać rezultatów przewyższających dobre „stałki”. Ostrość uzyskiwanych zdjęć po przymknięciu obiektywu o 1–2 EV i tak jest bardzo dobra, przez co wystarczy do praktycznie wszystkich zastosowań.
Rzućmy teraz okiem na zachowanie na brzegu kadru, które prezentuje poniższy wykres.
Tutaj nie mamy aż tak równego zachowania, bo w górę wyraźnie wybija się ogniskowa 50 mm, która jest zauważalnie lepsza od zakresu 16–28 mm. Nie zmienia to faktu, że na brzegu kadru i na maksymalnym otworze jakość obrazu jest poniżej poziomu przyzwoitości. Aby się do niego zbliżyć musimy obiektyw przymknąć o 1 EV, a żeby przestać mieć jakiekolwiek zastrzeżenia trzeba przymknąć przysłonę do wartości f/5.6. Nie są to osiągi rzucające nas na kolana, ale trzeba pamiętać, że ani Tokina, ani Pentax nie prezentowały się tutaj wyraźnie lepiej. Je też trzeba było przymykać do okolic f/5.6, aby mieć gwarancję ostrego obrazu na brzegu kadru.
Podsumowując, wyniki testowanego obiektywu w tej kategorii śmiało można uznać za dobre. W centrum kadru Sony wydaje się notować wyniki trochę lepsze niż konkurencyjne obiektywy klasy 16–50 mm, a na brzegu kadru cała trójka wypada bardzo podobnie.
Poniżej prezentujemy jeszcze wycinki zdjęć naszej tablicy testowej pobrane z plików JPEG zapisywanych równolegle z obrazami formatu RAW, użytymi do wykonania powyższej analizy.