Sony DT 16-50 mm f/2.8 SSM - test obiektywu
8. Winietowanie
Potwierdzają to nasze pomiary. Na maksymalnym otworze względnym i na najkrótszej ogniskowej obiektyw gubi aż 49% światła (−1.94 EV). Przymykanie przysłony pomaga w walce z tą wadą, ale w stopniu chyba mało satysfakcjonującym. Na przysłonie f/4.0 winietowanie sięga wciąż sporego poziomu 32% (−1.11 EV) i jest nadal zauważalne na f/5.6, gdzie sięga wartości 26% (−0.87 EV).
Na przysłonach f/8.0, f/11 i f/16 winietowanie zatrzymuje się na poziomie 19–21% i nie chce spaść poniżej tej wartości.
Warto przypomnieć, że powyższe wyniki są praktycznie takie same jak u Tokiny i Pentaksa, które na maksymalnym otworze względnym i najszerszym kącie osiągały wyniki na poziomie 46–49%.
Zauważalna poprawa pojawia się w środku zakresu ogniskowych, gdzie na maksymalnym otworze względnym winietowanie sięga 35% (−1.25 EV) i robi się małe dla f/4.0, gdzie spada do wartości 18% (−0.58 EV). Problem znika praktycznie całkowicie dla przysłony f/5.6.
Pogorszenie własności w tej kategorii notujemy dla ogniskowej 50 mm. W jej przypadku, na f/2.8 spadek jasności w rogach kadru wynosi 41% (−1.52 EV) i jest wyraźnie wyższy niż u Tokiny i Pentaksa, które nie przekraczały tutaj 30%. Winietowanie wciąż daje się zauważyć na przysłonie f/4.0, gdzie dochodzi do 21% (−0.69 EV) i robi się zupełnie nieuciążliwe dla przysłon f/5.6 i f/8.0 (odpowiednio 13% i 7%).
W tej kategorii Sony wypada gorzej od konkurentów. O ile na najkrótszej ogniskowej wszystkie obiektywy tej klasy wypadają równie źle, to wraz ze wzrostem ogniskowej konkurenci wyraźnie polepszają swoje osiągi i robią to w stopniu większym niż Sony 16–50 mm.