Nikon Nikkor AF-S 28 mm f/1.8G - test obiektywu
5. Aberracja chromatyczna i sferyczna
Aberracja chromatyczna
Wiele jasnych, stałoogniskowych Nikkorów ma sporo problemów z podłużną aberracją chromatyczną. Niestety przypadłość ta dotyka także Nikkora 1.8/28 i to w stopniu znaczącym. Widać to na poniższych wycinkach zdjęć naszej tablicy do testowania autofokusu. Wyraźne zabarwienie obrazów pozaogniskowych jest widoczne nie tylko na maksymalnym otworze względnym, ale także po przymknięciu przysłony o jedną, pełną wartość.
Na szczęście znacznie lepsze zachowanie obserwujemy w przypadku poprzecznej aberracji chromatycznej. Obiektyw osiąga wartości na poziomie 0.05-0.06% i jest to poziom uznawany przez nas za mały. Nikon wypada w tej kategorii najlepiej na tle swoich konkurentów. Deklasuje wręcz Canona 1.8/28, którego aberracja chromatyczna potrafiła podchodzić pod poziom 0.2% i wypada odrobinę lepiej od Sigmy 1.8/28 i Zeissa 2.0/28.
Aberracja sferyczna
O tym, że problemy z aberracją sferyczną w testowanym obiektywie wystąpią, przekonaliśmy się już podczas wykonywana zdjęć tablicy do oceny rozdzielczości. Gdy fotografowaliśmy ją używając przysłon f/1.8 i f/2.0, to zdjęcia wykonywane w trybie autofokusu dawały najlepsze rezultaty. Drobne poprawki dokonywane w trybie manualnym tylko pogarszały wyniki. Po mocniejszym przymknięciu przysłony było na odwrót. Wyniki uzyskiwane przez autofokus były dużo grosze, a najlepsze rezultaty uzyskiwaliśmy w trybie manualnym i poprawka musiała być tym większa im większej wartości przysłony używaliśmy.
To co opisaliśmy dość łatwo pokazać, bo mówimy tutaj przecież o znanym zjawisku "pływania" ogniska (focus shift). Spora głębia ostrości dawana przez tak szerokokątny obiektyw jak 1.8/28 maskuje trochę ten efekt, ale i tak daje się go zauważyć. Rzućmy okiem na poniższe wycinki.
Na przysłonie f/1.8 głębia ostrości rozkłada się mniej więcej równo po obu stronach środka skali. Użycie przysłony f/5.0 powoduje, że głębia znacząco rośnie, ale także widać wyraźnie, że zmienia się jej rozkład. Znacznie większy obszar ostrego obrazu obserwujemy bowiem za obiektem, niż przed nim.
Kolejny dowód na słaby stopień korygowania aberracji sferycznej dają nam rozogniskowane obrazy diody uzyskane przez i za ogniskiem, które prezentujemy na poniższych zdjęciach.
Gdyby aberracja sferyczna korygowana była prawidłowo, zarejestrowane krążki powinny być bardzo do siebie podobne i pokazywać równy rozkład światła na całej powierzchni. Tutaj tak nie jest. Momentami obrazy są wręcz swoimi przeciwieństwami - tak gdzie w jednym jest maksimum lokalne natężenia światła, w drugim mamy wyraźne minimum. To dość dobitnie świadczy o słabym stopniu korygowania aberracji sferycznej.