Sigma 50-150 mm f/2.8 APO EX DC OS HSM - test obiektywu
8. Winietowanie
Na najkrótszej ogniskowej i na maksymalnym otworze względnym spadek jasności w rogach kadru sięga 27% (−0.92 EV). Jest to wielkość umiarkowana. Co ważne, po zastosowaniu przysłony f/4.0 problem znika praktycznie całkowicie, bo winietowanie wynosi już tylko 9% (−0.28 EV).
W środku zakresu ogniskowych sytuacja jest jeszcze lepsza. Na maksymalnym otworze mamy 24% (−0.80 EV) winietowania, a na przysłonie f/4.0 już tylko 8% (−0.25 EV).
Największy poziom tej wady notujemy na ogniskowej 150 mm. W tym przypadku zastosowanie przysłony f/2.8 spowoduje utratę 34% (−1.21 EV) światła w rogach kadru. Przymknięcie obiektywu do f/4.0 zmniejsza tę wadę do wartości 17% (−0.55 EV). Problem znika prawie całkowicie na przysłonach f/5.6 i f/8.0, gdzie winietowanie wynosi odpowiednio 10% i 4%.
Szczerze powiedziawszy, gdy pierwszy raz ujrzałem Sigmę 50–150 mm OS i jej potężne soczewki byłem przekonany, że mamy do czynienia z ukrytym obiektywem pełnoklatkowym. Myślałem, że może winieta na pełnej klatce będzie naprawdę duża i sięgająca poziomu 3–4 EV, ale da się go wciąż na takim detektorze używać. Niestety myliłem się. Wszelkie złudzenia prysły po podłączeniu Sigmy do Canona EOS 1Ds MkIII. Efekty tej współpracy prezentują poniższe miniaturki. Na wszystkich ogniskowych mamy czarne rogi, co pokazuje, że koło obrazowe obiektywu jest zauważalnie mniejsze niż typowych obiektywów pełnoklatkowych.