Canon EF-S 10-18 mm f/4.5-5.6 IS STM - test obiektywu
4. Rozdzielczość obrazu
Jak na tym tle wyglądają wyniki nowego Canona? Zobaczmy najpierw jak wyglądają jego osiągi w centrum kadru.
To, co od razu rzuca się w oczy, to idealnie równe zachowanie. Wyniki dla wszystkich ogniskowych, w granicach błędów pomiarowych, w zasadzie pokrywają się ze sobą. Co więcej, już na maksymalnym otworze względnym – i to na wszystkich ogniskowych – osiągany jest bardzo wysoki poziom 50 lpmm. Biorąc po uwagę cenę obiektywu i jego przeznaczenie rezultaty te śmiało można określić jako świetne.
Sprawdźmy teraz czy równie dobra sytuacja panuje dla brzegu kadru.
Najsłabiej wypada tutaj najkrótsza ogniskowa. Na maksymalnym otworze względnym uzyskany wynik to 33 lpmm, a więc ciut poniżej poziomu przyzwoitości. Ale to jedyny słaby punkt. Lekkie przymknięcie przysłony powoduje osiągnięcie poziomu przyzwoitości, a dłuższe ogniskowe nie mają problemów z jego przekroczeniem nawet na maksymalnym otworze. Po przymknięciu przysłony jesteśmy tam w stanie dojść do dobrego poziomu 40 lpmm.
Podsumowując, obiektyw nie zawiódł nas w żadnym względzie. Konstruktorzy w pełni wykorzystali fakt, że przy mniejszym zakresie ogniskowych i gorszym świetle łatwiej skorygować i wykonać go niż droższego brata EF-S 10–22 mm i dzięki temu stworzyli naprawdę udany i bardzo funkcjonalny obiektyw ultraszerokokątny. Brawo!
Na zakończenie prezentujemy wycinek zdjęcia naszej tablicy testowej pobrany z pliku JPEG zapisanego równolegle z RAW-ami użytymi do powyższej analizy.