Carl Zeiss Milvus 50 mm f/1.4 - test obiektywu
11. Podsumowanie
Zalety:
- solidna, gustowna i metalowa obudowa,
- świetna jakość obrazu w centrum kadru,
- bardzo dobra jakość obrazu na brzegu matrycy APS-C,
- bardzo dobra jakość obrazu na brzegu pełnej klatki,
- mała podłużna aberracja chromatyczna,
- niewielka poprzeczna aberracja chromatyczna,
- niezauważalna aberracja sferyczna,
- brak problemów z dystorsją,
- niewielki astygmatyzm,
- bardzo ładny wygląd obrazów pozaogniskowych,
- świetna praca pod ostre światło.
Wady:
- ogromne winietowanie na pełnej klatce,
- koma w rogach pełnej klatki mogłaby być mniejsza.
Po naszym teście wszystko chyba jest jasne i już wiadomo dla kogo są Otusy, a dla kogo Milvusy. Otus to pokaz siły firmy Zeiss. Obiektyw zrobiony bez kompromisów, który ma demonstrować, jak wysoką rozdzielczość można wyciągnąć na najbardziej upakowanych matrycach. Milvus nie jest tak ostry w centrum kadru, ale nadrabia to genialnym zachowaniem na brzegu kadru, a w wielu kategoriach testowych potrafi wypadać tak samo dobrze jak prawie trzy razy droższy Otus. Wyraźnie przegrywa z nim tylko w przypadku winietowania, które jest jego największą wpadką.
I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie Sigma, która modelem A 50 mm f/1.4 DG HSM pokazuje, że za połowę ceny Milvusa można zrobić obiektyw, który optycznie niczym mu nie ustępuje, a w niektórych kategoriach potrafi wypaść lepiej.
Na szczęście dla Milvusa w pełni manualne konstrukcje Zeissa są najczęściej w kręgu zainteresowań trochę innej grupy klientów niż tych, którzy wybierają Sigmę. Myślę więc, że oba obiektywy znajdą swoich entuzjastów.