Nikon Nikkor AF-S 28 mm f/1.4E ED - test obiektywu
11. Podsumowanie
- solidna obudowa,
- rewelacyjna jakość obrazu w centrum kadru,
- bardzo dobra jakość obrazu na brzegu matrycy APS-C/DX,
- rozsądna jakość obrazu na brzegu pełnej klatki,
- znikoma poprzeczna aberracja chromatyczna,
- niezauważalna aberracja sferyczna,
- brak problemów z dystorsją,
- umiarkowany astygmatyzm,
- mało uciążliwe winietowanie na matrycy APS-C/DX,
- dobra praca pod ostre światło,
- cichy i celny autofokus.
Wady:
- wolny autofokus,
- trochę zbyt duża podłużna aberracja chromatyczna,
- zauważalna koma,
- spore winietowanie na pełnoklatkowym detektorze.
Jak już zauważyliśmy na wstępie, Nikon był ostatnio najaktywniejszym producentem w kwestii wprowadzania na rynek obiektywów stałoogniskowych o świetle f/1.4–f/1.8. Choć prawie wszystkie z nich można zaliczyć do konstrukcji udanych, często znajdowaliśmy powody do narzekań, bo w wielu przypadkach liczba wykrytych przez nas wad nie uzasadniała wysokiej ceny obiektywu. Ostatnie lata wydają się jednak wskazywać na to, że Nikon wychodzi na prostą i udowadnia, że nie zapomniał o tym, jak robi się optykę najwyższej klasy. Po świetnym Nikkorze AF-S 105 mm f/1.4E ED dostaliśmy więc prawie równie świetnego Nikkora AF-S 28 mm f/1.4E ED, który w trakcie naszego testu pokazał wyraźnie, że potrafi deptać po piętach droższemu i większemu Otusowi 14/28, a praktycznie we wszystkich kategoriach testowych jest lepszy od ciemniejszego modelu AF-S 28 mm f/1.8G.
Nie ustrzegł się on wad, bo w tej kasie jakościowo-cenowej powinniśmy oczekiwać mniejszej podłużnej aberracji chromatycznej i lepszego korygowania komy. Tyle, że świetne osiągi pod względem rozdzielczości zarówno w okolicach maksymalnego otworu względnego, jak i po przymknięciu przysłony, zdają się rekompensować te wpadki.