Samyang 85 mm f/1.8 ED UMC CS - test obiektywu
11. Podsumowanie
Zalety:
- dobrze wykonana obudowa i prawidłowa praca wszystkich elementów,
- świetna jakość obrazu w centrum kadru,
- dobra jakość obrazu na brzegu kadru,
- mała podłużna aberracja chromatyczna,
- umiarkowana poprzeczna aberracja chromatyczna,
- niewielka dystorsja,
- znikomy astygmatyzm,
- niezbyt uciążliwa koma,
- ładny wygląd nieostrości,
- świetny stosunek jakości do ceny,
- 5 lat gwarancji.
Wady:
- trochę problemów z aberracją sferyczną,
- wyraźne winietowanie,
- bardzo słaba praca pod ostre światło.
Samyang 85 mm f/1.8 ED UMC CS to obiektyw udany w bardzo wielu aspektach, a lista superlatyw, jakie można napisać w podsumowaniu jego testu, jest naprawdę długa. Przede wszystkim świetnie wpasowuje się w ideę stałek Samyanga przeznaczonych na matryce APS-C – rozsądnych rozmiarowo i gabarytowo, jednocześnie przystępnych cenowo, z dobrym światłem i bardzo dobrymi własnościami optycznymi – w efekcie końcowym dających świetny stosunek jakości i możliwości do ceny.
Największym konkurentem testowanego obiektywu, w przypadku bagnetu Fujifilm X, będzie niewątpliwie Fujinon XF 90 mm f/2 R LM WR. W centrum kadru jest on od Samyanga ostrzejszy, ale charakteryzuje go zupełnie inna filozofia wykonania. Mimo tego, że ma gorsze światło, jest wyraźnie większy i cięższy, a jednocześnie ponad 2.5 razy droższy. Ten ostatni czynnik spowoduje na pewno, że sporo osób zwróci swoje oczy na Samyanga.
Można jeszcze zastanowić się, dlaczego jaśniejszy Samyang nie pokazuje trochę wyższej rozdzielczości niż Fujinon i nie przekracza poziomu 80 lpmm, co udało się już kilku obiektywom na mocowaniu Fuji X. Ograniczenia związane z gabarytami i wagą na pewno mają tutaj pewne znaczenie. Nam wydaje się jednak bardziej prawdopodobne, to że była to świadoma decyzja konstruktorów, którzy lekko niedokorygowali aberrację sferyczną i poświęcili rekordy rozdzielczości na rzecz lepszego wyglądu nieostrości. To dość ryzykowna decyzja, bo poświęca się parametr obiektywnie łatwy w ocenie, na rzecz czegoś względnego, co jednym się może spodobać, a innym nie. Na szczęście optycy Samyanga postąpili według znanego przysłowia „Bogu świeczka, a diabłu ogarek”, aberracji nie wprowadzili dużo, przez co nieostrości już wyglądają dobrze, a ostrość obrazu zbytnio nie ucierpiała.
Szczerze powiedziawszy, po zakupie Samyangów o ogniskowych 8 mm i 12 mm bardzo poważnie zacząłem zastanawiać się, czy nie sprawić sobie kolejnego…
W zasadzie byłby to dobry moment, żeby zakończyć nasze podsumowanie, gdyby nie fakt, że testowany obiektyw pojechał ze mną na naszą Fotomisję na Lofoty, gdzie miałem okazję wykonać nim sporo ujęć. Kilka z nich, już po obróbce, prezentuję poniżej. A „nietykane” JPEG-i prosto z aparatu znajdują się tradycyjnie w następnym rozdziale.
Podyskutuj na forum o teście i obiektywie.