Sigma A 35 mm f/1.2 DG DN - test obiektywu
3. Budowa i jakość wykonania
Sigma A 35 mm f/1.2 DG DN jest tutaj obiektywem największym i najbardziej skomplikowanym optycznie. Warto jednak zauważyć, że posiadający takie samo światło Samyang jest cięższy i ma większą średnicę filtrów. Prawdziwym maleństwem jest przy nich tak samo jasny Voigtlander.
Testowany obiektyw rozpoczyna się metalowym bagnetem, który otacza styki i tylną, nieruchomą soczewkę o średnicy 30 mm. Soczewka ta jest schowana w wewnętrznym tubusie na głębokość około 1 cm. Jej otoczenie jest czarne, dość matowe i karbowane. Od tej strony wszystko wygląda więc bardzo dobrze.
Następnym elementem jest pierścień do zmiany wartości przysłony, który ma szerokość 19 mm. Większą jego część zajmuje karbowanie, ale znajdziemy tam też znaczniki przysłony dla wartości od f/16 do f/1.2 oraz wartość „A” (automat). Pierścień pracuje ze skokiem 1/3 EV, ale można też przełączyć go w tryb płynnej zmiany. Jego praca jest bardzo komfortowa i trudno tutaj mieć jakiekolwiek zastrzeżenia.
Największą częścią korpusu obiektywu jest pierścień do manualnego ustawiania ostrości, który ma szerokość aż 55 mm i w większości pokryty jest karbowaniem. Nie znajdziemy przy nim żadnej skali odległości lub głębi ostrości. Pierścień ten pracuje z przełożeniem elektronicznym, a jego praca jest bardzo płynna, ale jednocześnie zapewniająca właściwy opór. Aby przejść cały zakres odległości pierścieniem trzeba się trochę nakręcić, bo wymaga to obrotu o kąt aż 580 stopni. To ogromna wartość pozwalająca jednak na bardzo precyzyjne nastawy.
Obiektyw jest uszczelniony, a więc bryzgoszczelny i odporny na kurz oraz pył. Przednia soczewka została pokryta warstwami hydrofobowymi, które utrudniają przyleganie brudu, wilgoci i tłuszczu.
Czy oglądaliście może serial „Mindhunter”? Jeśli nie, to obejrzyjcie, bo warto. Jeśli jednak nie macie na to ochoty (serial o seryjnych mordercach i pierwszych latach wydziału behawiorystyki kryminalnej FBI nie musi interesować przecież wszystkich), rzućcie okiem choć na jego czołówkę. Akcja filmu dzieje się w latach 70. XX wieku i głównym bohaterem tej czołówki jest wysokiej klasy magnetofon szpulowy. W owej czołówce ktoś przygotowuje go do pracy, a zbliżenia i dobra praca operatora oraz oświetleniowca pokazują szczegóły tego produktu. Wszystkie części magnetofonu świecą nowością i biją po oczach wysoką jakością wykonania, a ich praca jest wzorowa. Widać, że sprzęt pochodzi z czasów, gdzie większość elementów była wykonana z solidnych materiałów i nie pochodziła z masowej produkcji, a zwrot „kontrola jakości” oznaczał zupełnie coś innego niż dzisiaj.
Po co ta filmowa dygresja? Otóż dlatego, że trzymając w ręku Sigmę A 35 mm f/1.2 DG DN, czując jej ciężar oraz operując jej pierścieniami miałem wrażenie obcowania ze sprzętem klasy owego magnetofonu z czołówki „Mindhuntera”.
Kupujący dostaje w zestawie oba dekielki, tulipanową osłonę przeciwsłoneczną, solidny futerał oraz pasek do niego.