Test nietypowych kompaktów
2. Fujifilm FinePix REAL 3D W1
Jeżeli porównać testowane aparaty do technologii kosmicznych, pozostałe modele są na poziomie różnych mieszanek paliwa rakietowego, podczas gdy opisywany właśnie Fujifilm FinePix REAL 3D W1 to kwantowy napęd pozwalający rozwijać prędkości nadświetlne. Jak bowiem określić odważny pomysł inżynierów Fujifilm, którzy wbrew wszystkiemu co się dziś produkuje, postanowili w swoim produkcie umieścić dwie matryce, dwa obiektywy i trójwymiarowy wyświetlacz? Fujifilm postanowiło zresztą pójść znacznie dalej i nie poprzestać tylko na samym aparacie. Stworzony i promowany przez nich system FinePix REAL 3D obejmuje również cyfrową ramkę FinePix REAL 3D V1 oraz planowaną drukarkę dla tworzenia odbitek 3D. Innym słowy – pełen system, od wykonania zdjęcia aż po odbitkę fizycznie trzymaną w ręku. Czy ten odważny plan się powiedzie? Czy stanie się jedynie ciekawostką, tak jak wzbudzający dawno temu powszechny zachwyt hełm VFX1 firmy FORTE Technologies? Miał zwiastować erę rzeczywistości wirtualnej, a stał się jedynie ciekawostką recenzowaną w gazetach i pokazywaną na targach.
Nie ulega wątpliwości, że Fujfilm ma większą siłę przebicia niż nikomu wtedy nieznana firma. Wiele, wszystko właściwie, zależy od tego, czy pomysł na trójwymiarowe zdjęcia upowszechni się w świadomości użytkowników. Im będzie to popularniejsze, tym tańsze, a im tańsze – tym popularniejsze. Trudno zgadywać, czy Fujifilm nie próbuje wkręcić się w to błędne koło za wcześnie, w dobie gdy mało kto posiada trójwymiarowy monitor, a nawet karty graficzne oferujące takie możliwości nie są jeszcze powszechne. W naszym odczuciu trójwymiarowe, stereograficzne zdjęcia to jeden z przyszłych kierunków fotografii. Jak zatem sprawuje się ten aparat, eksperymentalnie tworzący przyszłość? Nieśmiało wkrada się, czy wpada do naszej świadomości z pełnym impetem? Postaramy się odpowiedzieć na to pytanie w tym teście.
W przypadku FinePix 3D W1 mamy tak naprawdę do czynienia z dwoma aparatami zamkniętymi w jednej obudowie. Dwie matryce CCD o rozmiarze 1/2.33 cala, o rozdzielczości 10 Mpix każda, co pozwala na rejestrowanie dwóch zdjęć o maksymalnej rozdzielczości 3648×2736. Oferowana czułość ISO zawiera się w granicach od 100 do 1600. Trudno spodziewać się, by szybkość trybu seryjnego była priorytetem przy projektowaniu tego niecodziennego aparatu, wynosi więc ona około jednej klatki na sekundę (przy pełnej rozdzielczości) i 4 kl/s przy rozdzielczości 3 Mpix. Pod względem filmowym aparat również nie zachwyca, oferuje bowiem maksymalną rozdzielczość VGA (640×480), bez możliwości zmiany ogniskowej, na pociechę – z dźwiękiem stereo. Czy jednak może to dziwić biorąc pod uwagę możliwość rejestrowania filmów 3D? Aparat wyposażono w dość duży, 2.8-calowy wyświetlacz 3D. Jego budowa sprawia, że efekt trójwymiarowości dostrzegalny jest gołym okiem, nie są potrzebne żadne specjalne okulary. Efekt 3D widać jednak tylko pod kątem idealnie prostym do wyświetlacza, obrócenie aparatu sprawia, że bardziej wyraźny staje się jeden z obrazów składowych. Znaczenie ma również odległość z jakiej oglądamy wyświetlacz, nie może być ona zarówno zbyt mała jak i zbyt duża.
W aparacie umieszczono dwa obiektywy Fujinon o zakresie ogniskowych 35–105 mm (ekwiwalent dla pełnej klatki) i jasności f/3.7–4.2. Zakres ten nie zachwyca ze względu na dość wąski „szeroki koniec”, brak też optycznej stabilizacji obrazu. Ale czy można mieć o to pretensje w aparacie tak nowatorskim? Pozostaje mieć nadzieję, że doczekamy się również bardziej szerokokątnych wersji.
Fujifilm FinePix 3D W1 zasilany jest dedykowanym akumulatorem litowo-jonowym NP-95, zdjęcia zapisywane są zaś na kartach SD/SDHC lub niewielkiej, około 42 MB pamięci wbudowanej.
Budowa i jakość wykonania
A to co? Sony PSP? Od razu po wyjęciu aparatu z pudełka wiedziałem, że tak zabrzmią pierwsze słowa tego rozdziału. Mając bowiem dosłownie przed chwilą pierwszą styczność z małym Sony DSC-TX1, wielkość FinePix W1 zrobiła na mnie spore wrażenie. Faktycznie, wyglądał on bardziej jak mała, przenośna konsola do gier niż współczesny kompakt. Po chwili jednak przyszło otrzeźwienie. Aparat jest spory, jednak PSP większe. Jego wymiary to 123.6×68.0×25.6 mm, a waga wynosi 260 g. Dla porównania, Samsung ST1000, dość typowy reprezentant swojej klasy pod względem rozmiarów, ma wymiary 99.9×60.8×18.9 mm i wagę 156 gram. Nie jest to z pewnością sprzęt, który zmieści nam się do kieszeni spodni. Waga imponuje ale nadaje aparatowi wrażenie prawdziwej solidności. Dodatkowo potęguje je mocna, odlewana aluminiowa konstrukcja. Solidność wykonania widać na każdym kroku, również w dopasowaniu i płynnym poruszaniu się osłaniającej obiektywy klapki zainstalowanej z przodu. Innymi słowy, Fujifilm FinePix Real 3D W1 to nie chucherko, prędzej kojarzy się z nim określenie wół roboczy. Ale nie odbiera mu to gracji. Połyskujący materiał, świecące na niebiesko przyciski – mimo solidności aparat zachował elegancję.
Pierwsze, co rzuca się w oczy z przodu aparatu, to oczywiście dwa obiektywy o rozstawie zbliżonym do rozstawu ludzkich oczu. Co więcej, blisko nich umieszczono dwa mikrofony co gwarantuje nam stereofoniczny dźwięk. Pośrodku zaś, niczym trzecie oko, znajduje się lampa błyskowa. Całość, jak wspomnieliśmy, osłania przesuwana klapa. To, wraz z faktem, że obiektywy zostały w całości umieszczone w obudowie aparatu sprawia, że niełatwo będzie ubrudzić jego optykę nawet przy częstych podróżach.
Patrząc na FujiFilm FinePix W1 nie sposób znów nie powrócić do skojarzeń z konsolami przenośnymi. Centralne miejsce zajmuje 2.8-calowy wyświetlacz, po bokach zaś symetrycznie umieszczono przyciski niczym kontrolery do gier. Pomijając ich konsolowo-komórkowy wygląd, prawa strona prezentuje się dość typowo jak na aparat fotograficzny. Umieszczono tam bowiem (zaczynając od góry) przycisk Menu/OK, odtwarzania filmów, czterokierunkowy kontroler (do którego przypisano również funkcje makro, samowyzwalacza i trybu lampy błyskowej), przycisk Disp (wyświetlania informacji) oraz F (tryb fotograficzny), w którym dostępne są bardziej zaawansowane ustawienia – pełni on funkcję przycisku uruchamiającego menu podręczne.
Z lewej strony wyświetlacza umieszczono przyciski: zmiany trybu zdjęć/filmowania, zmiany paralaksy oraz trybów 2D i 3D. Lewa strona jest już zatem zdecydowanie mniej typowa. O znaczeniu tych ciekawych przycisków opowiemy w rozdziale dotyczącym użytkowania. W tym momencie możemy jedynie powiedzieć, że są one wykonane solidnie, nie trzeszczą ani nie mają luzów.
Na górnej ściance aparatu nie napotkamy nic niezwykłego. Spust migawki, dźwignia zmiany ogniskowej oraz port podczerwieni do bezprzewodowej komunikacji m.in. z ramką cyfrową. Warto być może jednak podkreślić, że również z tej strony FinePix 3D W1 wygląda ładnie – srebrne zdobienia nadają mu klasy.
Na dole ciekawostka – stereofoniczne głośniki umieszczone blisko brzegów aparatu. Na środku klapka skrywająca baterię i kartę pamięci. Przez takie jej umieszczenie mocowanie statywowe znalazło się dość blisko lewego brzegu aparatu. Biorąc pod uwagę jego wagę, do stabilnego utrzymania potrzebny może się okazać odrobinę solidniejszy statyw.
Złącze danych zostało natomiast umieszczone z boku, pod osłoną solidnej klapki. Wreszcie nie musimy narzekać na jej brak.
Jak podsumować ten rozdział? Testowany FinePix 3D W1 to kawał solidnego aparatu, który mimo wszystko ładnie się prezentuje. Jest to najcięższy i największy współczesny aparat kompaktowy (nie licząc konstrukcji hybrydowych) z jakim mieliśmy do czynienia. Ale należy przecież mieć w świadomości jego nietypową funkcjonalność. Rozmiary ani waga nie są zresztą absurdalnie przesadzone – aparat wciąż zmieści się do torby, a nawet większej kieszeni kurtki.
Użytkowanie
Aparat FujiFilm FinePix REAL 3D W1 jest pod względem użytkowania mieszanką klasyki i czegoś nowego. Klasyka to dostępne tryby fotograficzne, typowe ustawienia trybu makro bądź lampy błyskowej. Powiew nowości to magiczne przyciski 2D i 3D z lewej strony obudowy. Funkcja 3D nie jest bowiem jakimś dodatkowym trybem, w którym wszystko wygląda inaczej i inaczej działa. Wręcz przeciwnie, duch trójwymiarowości jest częścią tego aparatu. Jeżeli wybierzemy tryb P, to przełączyć się możemy na tryb 2D bądź 3D. Jeżeli włączymy tryb filmowania, to za pomocą owych przycisków wybieramy filmy 2D lub 3D. Gdy poruszamy się po menu, jest ono trójwymiarowe. Nawet logo wyświetlane przy włączeniu aparatu jest w takiej formie.Jak to wszystko sprawdza się w praktyce? Odpowiedź jest prosta – bardzo dobrze! Pierwsze co rzuca się w oczy po włączeniu aparatu to oczywiście ów trójwymiarowy wyświetlacz LCD. Efekt jest bardzo ciekawy. Trójwymiarowość postrzegana jest szczególnie pomiędzy oddalonymi od siebie planami. Mniej spektakularnie prezentują się obiekty oddalające się od aparatu w sposób ciągły, np. płot. W ramach eksperymentu prezentowaliśmy zdjęcia i filmy odtwarzane na aparacie różnym osobom, zarówno fotografom jak i tym zupełnie niezwiązanym z fotografią. Wszyscy dostrzegali efekt 3D i wszystkim się on podobał. Nie jest jednak idealnie, sporo zostało jeszcze do poprawienia. Przede wszystkim przydałaby się większa rozdzielczość wyświetlacza. Efekt trójwymiarowy również nie zawsze jest idealny i zdarza się uzyskiwać po prostu podwójny obraz zamiast wrażenia głębi.
Gdy na chwilę spojrzymy na testowanego W1 jak na zwykły aparat fotograficzny, nie będziemy mieli wielu powodów do narzekań. Menu jest przejrzyste, większość interesujących nas w danym momencie opcji zgromadzonych jest w menu podręcznym włączanym przyciskiem F.
Menu podręczne | Menu główne |
|
|
Fujifilm FinePix Real 3D W1 oferuje następujące tryby pracy:
- Auto – tryb automatyczny, w którym mamy niewielki wpływ na dobór parametrów.
- Scena – klasyczny tryb, w którym możemy dostosować aparat do jednej z predefiniowanych scen: Portret, Krajobraz, Sport, Noc, Nocne z użyciem statywu, Zachód słońca, Śnieg, Plaża, Podwodne, Przyjęcie i Stabilizowane (elektronicznie za pomocą podwyższonej czułości).
- Manual – rzadko się zdarza, by tryb w pełni manualny był oferowany w kompaktach. Samo to świadczy o tym, że producent nie chciał uczynić z modelu REAL 3D W1 jedynie ciekawostki dla amatorów robiących trójwymiarowe zdjęcia. Obsługa tej funkcji mogłaby być jednak wygodniejsza. Przysłonę oraz czas migawki ustawia się za pomocą czterokierunkowego kontrolera, wcześniej jednak trzeba wybrać (na dodatek ostatnią) opcję menu podręcznego.
- Priorytet przysłony – kolejny powszechny w zaawansowanych aparatach, a rzadko spotykany w kompaktach tryb pracy. I znów mamy jedynie zastrzeżenie, do niezbyt wygodnego sposobu zmiany przysłony. W tym jak i manualnym trybie wartości przysłony nie da się zmieniać dowolnie. Dostępne są bowiem zawsze trzy wartości – największa, pośrednia i najmniejsza. Dla przykładu, dla szerokokątnej ogniskowej są to wartości f/3.7, f/5 i f/8.
- Program – ostatni z trybów półautomatycznych. Parametry ekspozycji są dobierane automatycznie, możemy je zmieniać jedynie za pomocą kompensacji ekspozycji.
- Zaawansowane tryby 2D – tryby, których z pewnością nie uświadczymy w żadnym innym aparacie kompaktowym na rynku, wykorzystują one bowiem oba obiektywy. Tryb „Tele/wide” wykonuje zdjęcia oboma jednocześnie, przy czym w lewym ogniskową ustawiamy wedle życzenia, a w prawym jest on ustawiony na ogniskową najkrótszą. W trybie „2-Color” wykonane zdjęcia różnią się trybem kolorów. W trybie „2-Sensitivity” aparat ustawia różną czułość dla obu zdjęć.
- Zaawansowane tryby 3D – pozwalają w bardziej zaawansowany sposób tworzyć zdjęcia 3D. Pierwszy tryb „Individ. shutter 3D” składa trójwymiarowe zdjęcia z dwóch zdjęć wykonanych po sobie. Pozwala to tworzyć obrazy ze znacznie większym rozstawem. Drugi tryb „Interval 3D shooting” jest podobny, z tą różnicą, że dwa zdjęcia wykonywane są pod rząd automatycznie z interwałem ustalonym z góry.
Cieszy nas, że producent nie zrobił z trybu 3D jedynie jednej z kolejnych opcji. Każdy z trybów pracy aparatu działać może w wersji dwu- i trójwymiarowej. Priorytet przysłony w wersji 3D? Nic prostszego, wybieramy odpowiednie opcje i gotowe. Chcemy filmować dwuwymiarowo? Ponownie – wystarczą dwa przyciski.
Duże wrażenie wywiera trójwymiarowy wyświetlacz. Zdjęcia i filmy są efektowne i chce się je robić choćby tylko po to, żeby zobaczyć jak wyjdą w wersji 3D. Aparat wyposażono w szybką metodę korekcji paralaksy – odpowiadają za to dwa przyciski umieszczone na lewo od wyświetlacza. Pozwala to kontrolować efekt głębi, zarówno w trakcie wykonywania zdjęć, jak i po ich zrobieniu. Jeżeli przesadzimy z jej ustawieniem (np. odwrócimy zdjęcia rolami), zdjęcia ogląda się mniej przyjemnie. Można wręcz (mówiąc żartobliwie) dostać oczopląsu. Podobnie jest, gdy nie wyjdzie nam zdjęcie w którymś z zaawansowanych trybów 3D.
Sama obsługa aparatu, układ i poruszanie się po menu wywołało w nas mieszane uczucia. Mieliśmy do czynienia z aparatami przyjemniejszymi w obsłudze. Tutaj większość opcji przeniesiono do menu dostępnego pod przyciskiem F, brak zaś prawdziwego menu podręcznego. Z drugiej strony, po przyzwyczajeniu się do tego stanu rzeczy, aparat obsługuje się dostatecznie wygodnie.
Autofokus działa z typową dla kompaktów opieszałością, nie odbiegając ani pozytywnie ani negatywnie od reszty stawki. Podobnie balans bieli, jak zawsze ma problemy w świetle żarowym. Filmy prezentują dobrą jakość, choć są niestety jedynie w rozdzielczości VGA. Ekspozycja zmienia się w sposób płynny i nie nazbyt nerwowy. Zapraszamy do obejrzenia przykładowego filmu.
Obsługa Fujifilm FinePix Real 3D W1 nie jest ani specjalnie niewygodna, ani wybitnie i olśniewająco nowatorska. Po oswojeniu się z nim, zwłaszcza pod kątem nowego trybu 3D, z pewnością nie będzie nam przysparzał problemów. Cieszą takie drobiazgi jak lekko trójwymiarowe menu (kolejne zakładki zdają się znajdować nad sobą). Prawdziwie cieszy jednak najbardziej fakt, że W1 nie sprawia wrażenia klasycznego aparatu, do którego na siłę dodano funkcję 3D. Czuje się, że wszystko tu zostało przemyślane niemalże od zera właśnie pod kątem nowej funkcjonalności.
Funkcje dodatkowe
Co tu dużo mówić – Fujifilm FinePix Real 3D W1 jest tak naprawdę jedną dużą funkcją dodatkową. Wątpliwe by ktoś kupował ten aparat dla jego walorów optycznych czy wyglądu. Rejestrowanie zdjęć i filmów trójwymiarowych to sens jego istnienia. Nadużywane słowo 3D budzić może kontrowersje znawców tematu, aparat bowiem tak naprawdę wykonuje zdjęcia stereoskopowe. Prezentujemy zatem widzowi głębię fotografowanej sceny, jednak nie jest to pełna trójwymiarowość. Nie możemy przecież rozglądać się po fotografowanej scenie ani oglądać obiektów z różnych stron.Warto jeszcze raz to podkreślić, że wykonywanie zdjęć 3D jest naprawdę proste. Wystarczy włączyć tryb 3D, nota bene domyślnie ustawiany przy włączeniu aparatu i wykonać zdjęcie. Efekt po paru sekundach od razu widzimy na ekranie. Jeżeli z jakiegoś powodu nie odpowiada nam paralaksa, możemy ją łatwo zmienić za pomocą przycisków. Identycznie jest z filmami. Pozytywnie nas to zaskoczyło, gdyż już w kilkanaście sekund po wyjęciu z pudełka możemy zacząć bawić się fotografią stereoskopową! W istocie, jest to czynność tak prosta, że nie mamy specjalnie czego pod tym względem opisywać.
Zdjęcia trójwymiarowe zapisywane są w plikach o formacie MPO (ang. Multi Picture Object). Oglądane mogą być za pomocą dołączonego do aparatu programu FinePixViewer. Poza tym istnieje możliwość jednoczesnego zapisu do pliku MPO oraz JPG (z lewego obiektywu).
Pewien problem napotykamy, gdy zastanowimy się, jak pokazać wyniki takich zabaw. Pełnego efektu trójwymiarowego nie zobaczycie przecież na klasycznym monitorze. Pozostaje nam zatem umieścić oryginalne pliki MPO, których sposób oglądania opisujemy poniżej. Poza tym, prezentujemy również anaglify stworzone na podstawie zdjęć wyeksportowanych z plików MPO. Choć mniej efektowne, jest to z pewnością tańsze rozwiązanie. Ostatnia forma, którą wam prezentujemy to naprzemiennie wyświetlany obraz lewy i prawy. Wbrew pozorom to proste rozwiązanie nadaje zdjęciom trójwymiarowego charakteru.
Przykłady prezentujemy na podstawie dwóch scenek, tak dobranych by widoczne były na nich co najmniej dwa odseparowane plany.
Obiektyw lewy | Obiektyw prawy |
|
|
|
Ze względu na rozstaw obiektywów oraz ich niezbyt dobrą pracę pod światło, oświetlenie pomiędzy poszczególnymi zdjęciami zauważalnie się różni. Prawy obiektyw miał już źródło światła bliżej kadru. Z tego względu powinniśmy unikać takich sytuacji, tzn. bardzo ostrożnie kadrować zdjęcia 3D przy fotografowaniu pod światło.
Z oryginalnego pliku MPO można wyeksportować składowe JPG za pomocą dostarczonego na płycie programu Fujifilm FinePix Viewer. Mając taką parę zdjęć możemy np. utworzyć poniższe anaglify (szary i kolorowy), uzyskane w bardzo prosty sposób za pomocą darmowego programu Anaglyph Maker.
Ze składowej pary zdjęć można również stworzyć wspomnianą animację naprzemiennie je wyświetlającą. Zdjęcia zostały na tak złożone, aby tło (ostatni plan) nakładało się na siebie. Widoczna wtedy paralaksa obiektów z pierwszego planu nadaje zdjęciu trójwymiarowości.
Poniżej Inna przykładowa scenka uzyskana w ten sam sposób.
Obiektyw lewy | Obiektyw prawy |
|
|
|
Oraz wynikowe zdjęcia i animacja.
Jak widać nawet bez żadnych specjalnych urządzeń, uzyskać możemy dość ciekawy efekt za pomocą animacji. Oczywiście znacznie ciekawiej zdjęcia te prezentują się choćby na ekraniku aparatu. Posiadających okulary stereoskopowe zachęcamy do obejrzenia anaglifów.
Efekt trójwymiarowości jest tym lepszy im więcej odseparowanych planów widnieje na zdjęciu. Nie jest też zbyt dobrze postrzegane zdjęcie, w którym najbliższy obiekt jest zbyt blisko aparatu. Dobrym przykładem takiego poprawnego, wieloplanowego zdjęcia jest poniższa fotografia.
Obiektyw lewy | Obiektyw prawy |
|
|
|
Wykonując zdjęcia 3D musimy pamiętać, że używamy dwóch obiektywów. Oznacza to, że poza dbaniem m.in. o pracę pod światło, musimy pamiętać o bardzo prozaicznej kwestii – unikaniu przypadkowego zasłonięcia obiektywu. Prezentowany na aparacie podgląd 3D jest bowiem mało podatny na taką sytuację. Podgląd wygląda dobrze i nie dostrzegamy, że na jednym ze zdjęć składowych widać np. palec. Ku przestrodze – poniżej para zdjęć ciekawego kadru, który został popsuty właśnie przez takie trzymanie aparatu. Szkoda, że producent umieścił obiektyw tak blisko brzegu. Dobrze, by kolejne modele miały oba obiektywy położone bardziej symetrycznie, by unikać takich sytuacji.
Obiektyw lewy | Obiektyw prawy |
|
|
Zdjęcia trójwymiarowe prezentują się ciekawie. Jak widać, można również zastosować pewne półśrodki, które pozwolą pokazywać nasze zdjęcia szerszemu gronu osób.
Warto jednak w tym miejscu zapytać – co dalej? Wykonaliśmy zdjęcie, obejrzeliśmy je na 2.8 calowym ekranie, zaprezentowaliśmy anaglif i czy to już koniec? Oczywiście nie, możliwości jest kilka, a Fujifilm z pewnością będzie się starać, by się one upowszechniły. Po pierwsze, pliki MPO oglądane mogą być np. za pomocą programu NVIDIA 3D Vision Photo Viewer dzięki technologii NVIDII 3D Vision. W skład takiego systemu wchodzą odpowiednie okulary, monitor kompatybilny z tą technologią (w kwestii odpowiednio wysokich częstotliwości odświeżania) oraz oczywiście, karta graficzna NVIDII. Po drugie, Fujifilm udostępnia do sprzedaży ramkę FinePix REAL 3D V1 z 8-calowym wyświetlaczem 3D. Ramka ta wyposażona jest w czytnik kart SD, poza tym może bezprzewodowo (za pomocą podczerwieni) komunikować się z aparatem. Jest to oczywiście wyświetlacz wykonany w tej samej technologi co w FinePix REAL 3D W1, tzn. efekt trójwymiarowy jest postrzegany gołym okiem. Trzecią możliwością oglądania zdjęć jest ich wydrukowanie. Jest to możliwe dzięki technologii precyzyjnego druku z arkuszami stereogramu soczewkowego. Technologia ta przypomina stosowaną od lat metodę tworzenia znanych chyba wszystkim trójwymiarowych pocztówek. Ale jakaż to frajda móc taką pocztówkę zrobić na podstawie własnych zdjęć. Niestety, z pewnością ta technologia nieprędko upowszechni się i na razie, aby w ten sposób wywołać swoje zdjęcia, trzeba złożyć odpowiednie zamówienie poprzez stronę Fujifilm. Koszt jednej odbitki w formacie 10×15 kosztuje obecnie (kwiecień 2010) 4.39 euro za sztukę plus koszty przesyłki 5.49 euro. Według producenta, odbitki zostaną wydrukowane i dostarczone w ciągu 20 dni. Jest jednak nadzieja, że druk będzie i tańszy i szybszy gdyż latem tego roku mają również do Polski trafić maszyny do wydruku zdjęć.
Podsumowanie
Fujifilm FinePix REAL 3D W1 to z pewnością niecodzienny aparat. Jego przeznaczenie jest na tyle nietypowe, że na dalszy plan schodzą takie kwestie jak wygoda użytkowania czy nawet jakość klasycznych, dwuwymiarowych zdjęć. Po wykonaniu pierwszego zdjęcia 3D i obejrzeniu go na ekranie aparatu, chce się robić kolejne i kolejne. Zwykłe z pozoru kadry nabierają nowego wymiaru – dosłownie i w przenośni. Być może W1 nie zachwyca jakością zdjęć, nie jest to aparat najszybszy, najładniejszy ani najbardziej uniwersalny. Ale z pewnością uzyskamy dzięki niemu mnóstwo ciekawych, trójwymiarowych pamiątek. Jest jednak mała łyżka dziegciu w tej beczce miodu. Dopóki technologia druku 3D i/lub odpowiednie monitory/telewizory nie upowszechnią się, wykonywanie takich zdjęć może być trochę sztuką dla sztuki. Czy aby na pewno bowiem o to chodzi, by oglądać nasze zdjęcia na ekranie aparatu albo 8 calowej ramce?
Zalety:
- innowacyjny tryb 3D,
- wyświetlacz 3D,
- dobra jakość optyki, zarówno w centrum jak i na brzegu kadru,
- niezłe osiągi na wysokich ISO,
- dobrze zabezpieczona optyka,
- mała aberracja chromatyczna.
Wady:
- ogniskowa dopiero od 35 mm,
- brak stabilizacji obrazu,
- bardzo słaba praca pod światło,
- spore rozmiary i waga,
- jeden z obiektywów zbyt blisko brzegu,
- ograniczone parametry trybu filmowego.