Nikon Nikkor Z 50 mm f/1.2 S - test obiektywu
7. Koma, astygmatyzm i bokeh
Podobne „skrzydełka” widzieliśmy także u Sony 1.2/50 GM, choć w jego przypadku dawały one o sobie znać tylko w rogu pełnej klatki. W rogach mniejszej matrycy obraz diody pozostawał punktowy nawet na maksymalnym otworze względnym, przez co uznajemy, że w tej kategorii to Sony poradziło sobie troszkę lepiej.
Centrum, f/1.2 | Róg APS-C, f/1.2 | Róg FF, f/1.2 |
Centrum, f/1.8 | Róg APS-C, f/1.8 | Róg FF, f/1.8 |
Astygmatyzm, rozumiany jako średnia różnica pomiędzy poziomymi i pionowymi wartościami funkcji MTF50, wyniósł 15.1%. To wartość uznawana za średnią, a jednocześnie troszkę niższa niż to, co widzieliśmy u Sony.
Wygląd obrazów pozaogniskowych można uznać bardzo ładny, choć tak jak już wspominaliśmy, to zawsze kwestia gustu. Rozkład światła w krążkach jest równomierny, a cebulowy bokeh, pomimo zastosowania elementów asferycznych, jest widoczny tylko bardzo nieznacznie i po dokładnym przyjrzeniu się. Jaśniejsza obwódka, która pojawia się po mocniejszym przymknięciu przysłony, ma małą intensywność. Natomiast winietowanie mechaniczne widać wyraźnie tylko na przysłonie f/1.2, na f/1.8 jest już małe, a na f/2.5 znika całkowicie.
Centrum, f/1.2 | Róg APS-C, f/1.2 | Róg FF, f/1.2 |
Centrum, f/1.8 | Róg APS-C, f/1.8 | Róg FF, f/1.8 |
Centrum, f/2.5 | Róg APS-C, f/2.5 | Róg FF, f/2.5 |