Canon EF 16-35 mm f/2.8L II USM - test obiektywu
4. Rozdzielczość obrazu
Po pierwsze, faktycznie maksymalne osiągi są bliskie rekordowym. Dla
przysłony f/5.6, na wszystkich ogniskowych obiektyw osiąga idealnie
równy i wybitnie wysoki poziom 44 lpmm. Gdy zwiększymy otwór względny
do f/4.0, zaczniemy zauważać różnice pomiędzy poszczególnymi ogniskowymi,
lecz nadal poziom będzie bardzo wysoki. Przy f/2.8 różnice pomiędzy
ogniskowymi są największe. Żadnych zastrzeżeń nie można mieć do zachowania
na 16 mm, bo tam sięgamy prawie 40 lpmm. Dla 35 mm też nie jest źle, bo
poziom 35 lpmm, na maksymalnym otworze, bez problemów można uznać za
bardzo dobry. Najgorzej lecz wciąż w miarę dobrze jest dla środka zakresu
ogniskowych, bo tam ledwo przekraczamy 30 lpmm.
O ile o zachowaniu w centrum kadru możemy wypowiadać się w samych superlatywach, bardzo zawiodło nas to co zobaczyliśmy na brzegu. Widać to po wartościach MTF zaprezentowanych na poniższym wykresie.
Przede wszystkim, aby osiągnąć poziom przyzwoitości, ustawiony dla
szkieł wysokiej klasy na 30 lpmm, musimy obiektyw domknąć aż o dwie
działki przysłony! Na maksymalnym otworze i dla dłuższych ogniskowych,
ten projektowany pod pełną klatkę obiektyw, na małej matrycy APS-C
ledwo przekracza poziom 20 lpmm! Wpadka, wpadka i jeszcze raz wpadka!
Wyniki wynikami, warto jednak zobaczyć jak to wygląda w rzeczywistości. Najpierw rzut okiem na JPEG-i naszych tablic testowych. Na początek dwa wycinki dla centrum kadru, dla najsłabszych (25 mm, f/2.8) i najlepszych (35 mm, f/5.6) osiągów.
Poniżej wycinek z rogu kadru dla f/2.8 i ogniskowej 35 mm. Widać, że
powodów do radości nie ma.
Tym bardziej, że w rzeczywistych zdjęciach, gdzie obiekty są porozmieszczane
trochę inaczej niż linie na naszych tablicach, sytuacja może się dodatkowo
skomplikować. Proszę uważnie przyjrzeć się zdjęciu przykładowemu nr 10 prezentowanemu w ostatnim rozdziale, które
zostało wykonane na ogniskowej 16 mm i przysłonie f/4.5 (gdzie na brzegu
kadru obiektyw osiąga, zagadkowe lecz widoczne na wszystkich tablicach
niezależnie, lokalne minimum rozdzielczości). Te parametry gwarantują, że
figura fotografowana z odległości około 3 metrów, cała powinna znaleźć się
w zakresie głębi ostrości. Widać tymczasem, że podest figury jest ostry
w zasadzie idealnie, a twarz wyraźnie nieostra.
Ponieważ w trakcie testu mieliśmy w redakcji Canona 1D Mark III, mogliśmy przynajmniej na przykładowych zdjęciach sprawdzić jak obiektyw zachowuje się na brzegu kadru matrycy APS-H (mnożnik 1.3x). Tutaj szczególnie pomocne jest zdjęcie nr 13, wykonane na ogniskowej 16 mm i wartości przysłony f/4.0. Brzegi kadru wyglądają zdecydowanie mało zachęcająco. Tak, wiem... Pewnie po raz dwieście trzydziesty siódmy trafił nam się wadliwy egzemplarz.
Hipotezie wadliwego egzemplarza przeczą jednak zdjęcia z obiektywu, który był obecny na konferencji związanej z premierą. Relację z tego wydarzenia można przeczytać tutaj. Przypomnijmy, że wtedy mieliśmy okazję wykonać kilka zdjęć innym egzemplarzem testowanej L-ki i to co zobaczyliśmy, używając zarówno 20D i 40D, nas nie zachwyciło. Wtedy nie specjalnie komentowaliśmy sprawę. Nie mając poparcia w wynikach na tablicach nie chcieliśmy wywoływać burzy. Opinię o tym, jak sprawdzał się na brzegu obiektyw obecny na konferencji można sobie jednak wyrobić rzucając okiem na przykładowe zdjęcie, zamieszczone w relacji i wykonane przy parametrach 16 mm i f/5.0. Bezpośredni link do zdjęcia jest tutaj. Warto zwrócić uwagę na włosy modelki stojącej po lewej stronie albo na białą drukarkę stojącą po prawej. A przecież wciąż mamy tutaj do czynienia z małą matrycą 20D i przysłoną f/5.0.