Sigma 30 mm f/1.4 EX DC HSM - test obiektywu
7. Koma i astygmatyzm
Poziom tej wady nie jest mały i ma swój zauważalny przyczynek do pogorszenia
jakości obrazu na brzegu kadru. Warto odnotować fakt, że nawet po przymknięciu
przysłony o jedną działkę, koma nadal ma deformujący wpływ na kołowy obraz diody
umieszczonej w rogu kadru.
Na temat astygmatyzmu Sigmy można by napisać książkę, bo, po pierwsze, ma on bardzo duży wpływ na jakość obrazu dawaną przez ten obiektyw i, po drugie, powoduje on dziwne wyniki testów prowadzonych przez redakcje, które nie specjalnie wiedzą, jak zmierzyć się z tym problemem.
Duży astygmatyzm łatwo zauważyć nawet na zdjęciach diody, które służą nam do pokazywania komy. Proszę spojrzeć na wycinki dla maksymalnego otworu względnego z diodą umieszczoną w centru kadru. W żadnym przypadku nie udało się uzyskać idealnie kołowego obrazu i za każdym razem widać jakby promienie uciekające w jedną ze stron. Właśnie niemożnością sprowadzenia punktowego źródła światła do punktowego obrazu objawia się astygmatyzm. A fakt, że widać to wyraźnie na naszych zdjęciach nie do końca punktowej diody, świadczy o tym, że wada jest tutaj poważna.
Przejdźmy teraz do pomiarów, tak aby w sposób bardziej obiektywny ocenić wielkość tej wady. Jak wspomnieliśmy, wyniki rozdzielczości pokazywały, że w okolicach maksymalnego otworu, najwięcej od wad optycznych cierpi Sigma na mocowaniu Nikona, a najmniej na mocowaniu Canona.
Zobaczmy najpierw, jak to wygląda u tego ostatniego. Powyższy rysunek
pokazuje wartości MTF50 dla każdej przysłony, nie uśrednione, liczone
dla jednej tablicy, osobno dla pionowej granicy i dla poziomej.
Wyobraźmy sobie teraz redakcję, która używa tylko tych pierwszych granic
(a tak robią w zasadzie wszyscy oprócz Optyczne.pl). Jakie wnioski
zostaną wyciągnięte na podstawie czerwonych punktów? Ano takie, że mamy
do czynienia z genialnym obiektywem, który nawet na f/1.4 osiąga bardzo
dobry wynik sięgający prawie 38 lpmm. Problem w tym, że w momencie, gdy
granica pionowa daje 38 lpmm, na tym samym zdjęciu, granica pozioma daje
wynik ciut powyżej 22 lpmm, a taki rezultat oceniamy jako słaby...
Jedynym rozsądnym wyjściem z sytuacji jest mierzenie wartości dla obu
granic i uśrednianie wyników, najlepiej jeszcze z kilku tablic.
Problem oczywiście jest tym większy, z im większym astygmatyzmem mamy do czynienia, co pokazuje poniższy wykres uzyskany po podpięciu Sigmy do Nikona D200.
Tutaj widzimy, że rozbieżności pomiędzy pionowymi a poziomymi wartościami
utrzymują się na bardzo dużym poziomie nawet dla przysłony f/4.0. To znów
bardzo ważna informacja, dla tych którzy pytają nas, dlaczego do ocen jakości
matryc, w testach aparatów, nie używamy otworów większych niż f/5.6. Odpowiedź
w tej sytuacji jest jasna. Nawet gdy do testów użyty zostanie obiektyw o
mniejszym astygmatyzmie niż u Sigmy, nie mamy wtedy pewności czy oceniamy
wady optyki czy też osiągi matrycy. Patrząc natomiast na zachowanie dla
przysłon f/5.6-f/16 (a szczególnie dla okolic f/5.6-8), możemy ufać, że różnice w wynikach są spowodowane poprzez matryce aparatów.
Na koniec winny jestem Czytelnikom jeszcze jedno wyjaśnienie. Skoro Pentax K10D wyostrza jedną współrzędną, a drugiej nie (albo słabo), to jak w jego przypadku ocenić astygmatyzm? Jest na to metoda, lecz wymaga ode mnie znacznie większych nakładów pracy, bez gwarancji uzyskania tak dokładnych wyników jak w innych systemach. Stąd bierze się moja niechęć do testowania obiektywów Pentaxa, bo nie dość, że muszę zrobić zdjęcia większej ilości tablic, to jeszcze muszę nagimnastykować się z pomiarami astygmatyzmu, a na dodatek na samym końcu dostaję i tak mniejszą dokładność niż w innych systemach i większe problemy z interpretacją wyników. Szczerze mówiąc poważnie myślę, o dalszym testowaniu obiektywów na K20D, który daje podobne do K10D MTF-y, a jednocześnie konsystentne wyniki pomiędzy poziomymi i pionowymi rozdzielczościami.
Zostawmy jednak żale na inną okazję i przejdźmy do konkretów. Astygmatyzm na zdjęciach Pentaxa K10D można ocenić robiąc dużą ilość zdjęć na każdej przysłonie, za każdym razem zmieniając lekko ostrość. Potem można wybrać z tego zestawu zdjęcie, w którym największy wynik uzyskuje pionowa granica (ognisko sagittalne) i zapamiętać wynik. Potem wybieramy to zdjęcie, na którym najwyższy wynik osiąga granica pozioma (ognisko tangencjalne) i dla niego znów zmierzyć pionowy MTF50, który będzie niższy niż w pierwszym przypadku, właśnie ze względu na astygmatyzm. Różnica będzie tym większa, z im większą wadą będziemy mieli do czynienia...
Podsumowując, na wszystkich mocowaniach oprócz Nikona astygmatyzm zawierał się w przedziale 20-25% - był więc bardzo duży. Jak wspomnieliśmy wcześniej, w egzemplarzu na mocowaniu Nikona wada ta była największa i jej poziom sięgnął monstrualnego poziomu 38%.