Sigma 30 mm f/1.4 EX DC HSM - test obiektywu
8. Winietowanie
W przypadku Olympusa E-3, nawet maksymalny otwór względny nie da nam jakiś bardzo poważnych powodów do narzekań. Spadek jasności w rogach kadru, w tym przypadku, wynosi bowiem 27% (-0.90 EV) i zmniejsza się do 18% po zastosowaniu przysłony f/2.0. Dla f/2.8 problem znika praktycznie całkowicie, bo wtedy winietowanie wynosi już tylko 11%.
Kolejną matrycą, w sensie wielkości, jest ta zastosowana w Canonie 20D. Tutaj
mamy trochę więcej problemów. Na maksymalnym otworze winietowanie sięga 35%
(-1.26 EV) i mniej chętnie spada wraz z przymykaniem przysłony. Dla f/2.0
sięgamy wartości 30% (a więc większej niż u Olympusa na "pełnej dziurze"),
przy f/2.8 uzyskujemy wynik 24%, przy f/4.0 wciąż 20% i dopiero przy f/5.6
wada przestaje być problemem (12%).
O ile przy pomiarach dystorsji i komy różnice pomiędzy mnożnikiem 1.5x a
1.6x były zauważalne, w przypadku winietowania zacierają się one. Wyniki
uzyskane dla matryc A100, D200 i K10D, są bowiem bardzo podobne do
siebie i w granicach błędów oraz rozrzutu jakościowego obiektywów,
zgodne z tym co zobaczyliśmy u Canona. Dla 10-megapikselowych matryc
produkcji Sony, na maksymalnym otworze, winietowanie sięga poziomu
32-36%, by na f/2.0 spaść do 27-30%. Dla f/2.8 mamy już poziom 21-24%, a
dla f/4.0 17-20%. Podobnie jak w 20D, dopiero przysłona f/5.6, daje nam
gwarancję całkowitego pozbycia się problemu winietowania, które w tym
przypadku wynosi od 10 do 12%.
Podsumowując zachowanie w tej kategorii, możemy napisać, że tylko użytkownicy
systemu 4/3 mogą nie mieć prawa do jakiś poważnych narzekań. W przypadku pozostałych, winietowanie może dać się we znaki. Choć trzeba pamiętać o
zachowaniu właściwej skali do oceny problemu. Obiektywy klasy 50 mm o świetle f/1.4, podpięte do matryc pełnoklatkowych, a więc dające taki sam kąt widzenia jak testowana Sigma na APS-C/DX, potrafią winietować w stopniu sięgającym 70%, a więc dwa razy
większym, niż najgorsze zachowanie obserwowane w tym teście...