Sigma 18-125 mm f/3.8-5.6 DC OS HSM - test obiektywu
4. Rozdzielczość obrazu
Na pierwszy rzut oka wyniki są dobre. Problem Sigmy jest w tym, że
konkurenci też są dobrzy. Najlepiej poczyna sobie Nikkor 18-105 mm VR,
który w zasadzie na wszystkich przysłonach do f/11 włącznie ma wyniki na
poziomie 40 lpmm lub wyższym. Nikkor 18-135 mm pokazuje większy rozrzut,
ale na swojej najsłabszej ogniskowej 135 mm i tak wypada minimalnie
lepiej niż Sigma na 125 mm. Sony 16-105 mm może nie notuje tak wysokich
MTF-ów jak Nikkory, ale jest równiejszy i świetny na maksymalnym
otworze, na którym jest lepszy od Sigmy.
Przejdźmy teraz do omówienia zachowania na brzegu kadru, które jest przedstawione na poniższym rysunku.
Tutaj Sigma wypada na tle konkurentów zauważalnie lepiej. Jej zaletą
jest równe zachowanie i małe różnice pomiędzy poszczególnymi ogniskowymi,
a także maksymalnym otworem oraz innymi wartościami przysłony. Bardzo udanego
Nikkora 18-105 mm VR Sigma nie przebija, ale już od Nikkora 18-135 mm
jest wyraźnie lepsza, co widać bardzo dobrze na dłuższych ogniskowych.
Dłuższe ogniskowe, a szczególnie ich maksymalny otwór względny, są też
atutem Sigmy w porównaniu do Sony 16-105 mm.
Tak więc, to co Sigma straciła w centrum, nadrobiła na brzegu kadru. W zasadzie tylko Nikkor 18-105 mm VR pozostał poza jej zasięgiem, ale z innymi obiektywami tej klasy może mierzyć się śmiało. Co ważne, nowy model Sigmy jest w zasadzie o niebo lepszy od poprzednika o tym samym zakresie ogniskowych.
Na zakończenie tego rozdziału prezentujemy wycinki naszej scenki testowej uzyskane z plików JPEG zapisywanych równolegle z omawianymi powyżej RAW-ami.