Canon EF 24 mm f/1.4L II USM - test obiektywu
4. Rozdzielczość obrazu
W centrum kadru, dla purystów, pewnym problemem może być maksymalny
otwór względny. Na gęsto upakowanej pikselami matrycy 50D poziom
przyzwoitości obiektywu jest ustawiony w okolicach 34-35
lpmm. Testowany tutaj instrument nie osiąga go, docierając do prawie
32 lpmm. Minimalne jednak przymknięcie powoduje, że poziom
przyzwoitości jest osiągany i możemy się cieszyć w pełni ostrymi
zdjęciami. Warto jednak zaznaczyć, że mało który obiektyw o takiej
jasności osiąga owe 34-35 lpmm, więc patrząc z tej perspektywy wyniki
w centrum kadru Canona 24L należy oceniać bardzo wysoko. Tym bardziej,
że z przymykaniem jakość obrazu poprawia się błyskawicznie. Na f/2.0
wartość funkcji MTF50 sięga już ponad 40 lpmm, a na f/2.8 ponad 48
lpmm. Maksymalne wyniki ponad 52 lpmm są osiągane dla przysłony f/5.6
- to już poziom naprawdę rewelacyjny!
Brzeg matrycy APS-C też nie pozostawia nam dużego pola do narzekań. W zasadzie tylko maksymalny otwór względny daje obraz, do którego można mieć zastrzeżenia. Od f/2.0 począwszy jakość uzyskiwanych zdjęć jest bez zarzutów.
Canon 24L to oczywiście instrument dla zawodowców, zaprojektowany na pełną klatkę. Grzechem byłoby nie sprawdzić jak sobie na tej pełnej klatce poczyna. Zrobiliśmy to więc podłączając go do Canona EOS 1Ds MkIII. Warto przy tym zaznaczyć, że zastosowaliśmy nasze nowe tablice testowe, które pozwalają, w oparciu o korpus pełnoklatkowy, sprawdzić także zachowanie na brzegu matrycy APS-C. Będziemy mieli więc okazję zweryfikować wyniki uzyskane na 50D. Przejdźmy więc do konkretów, które są zobrazowane na poniższym wykresie.
W starych testach obiektywów Canona, przeprowadzanych na 20D, granicę
przyzwoitości ustawiliśmy na 30 lpmm (co odpowiada mniej więcej
wynikom uzyskiwanym przez prawie wszystkie obiektywy na przysłonie
f/16). EOS 1Ds MkIII ma dokładnie taką samą gęstość liniową pikseli
jak 20D, daje jednak MTF-y o 1-2 lpmm wyższe niż 20D. W związku z tym,
w jego przypadku, granica przyzwoitości leży na poziomie 31-32
lpmm. Jak widać, w centrum kadru, na 1Ds MkIII uzyskujemy wyniki
dokładnie analogiczne jak w przypadku 50D. Tutaj też testowany
obiektyw, na maksymalnym otworze, osiąga wynik trochę poniżej poziomu
przyzwoitości i przekracza go od razu po lekkim przymknięciu.
Maksymalne wyniki, sięgające prawie 46 lpmm są notowane dla przysłony
f/5.6.
Niebieskie punkty na powyższym wykresie pokazują zachowanie na brzegu matrycy APS-C. Podobnie jak w przypadku testu na 50D, widzimy, że można mieć zastrzeżenia do maksymalnego otworu względnego. Zastrzeżenia te znikają w okolicach przysłony f/2.0, gdzie wyniki zaczynają ocierać się o poziom przyzwoitości. Widać przy tym wyraźnie, że po odpowiednim przeskalowaniu wyniki dla brzegu matrycy APS-C, uzyskane na 50D i z 1Ds MkIII są ze sobą zgodne w granicach błędów pomiarowych.
Do omówienia pozostało nam jeszcze zachowanie na brzegu matrycy pełnoklatkowej. Stawia ona obiektywom bardzo wysokie wymagania, przez to znaczna większość szerokokątnych konstrukcji zaprojektowanych 5, 10 czy nawet 15 lat temu zupełnie ich nie spełnia. Jak radzi sobie nowa L-ka? Okolice przysłon f/1.4 i f/2.0 pozostawiają sporo do życzenia. Przymknięcie do f/2.8 pozwala nam jednak zacząć cieszyć się ostrym obrazem. Choć wyniki nie rzucają kolana, bo osiągają poziom 32 lpmm, to lepsze wyniki u obiektywu szerokokątnego widzieliśmy dotychczas tylko u Leiki Summicron-M 28 mm f/2.0 Asph, która kosztuje dwa razy tyle co Canon i jest od niego o 1 EV ciemniejsza...
Przyczyna trudności w osiąganiu wysokich wyników na brzegu pełnej klatki przez Canona 24L wyjdzie na jaw, gdy przejdziemy do rozdziału o winietowaniu. Na razie jednak nacieszmy oczy wycinkami z centrum naszej tablicy testowej, uzyskanymi z plików JPEG zapisywanych równolegle z RAW-ami.