Nikon Nikkor AF-S 16-35 mm f/4G ED VR - test obiektywu
4. Rozdzielczość obrazu
Uzyskane przez Nikkora wyniki będzie nam łatwo porównywać do rezultatów niedawno testowanej na tym samym korpusie Tokiny AT-X PRO FX SD 17–35 mm f/4 (IF) oraz Nikkora AF-S 18–35 mm f/3.5–4.5G ED.
Zobaczmy najpierw, jak testowany obiektyw poczyna sobie w środku kadru.
Wyniki tutaj uzyskane można określić jako dobre. Nie ma tutaj rewelacji ani bicia rekordów – trudno jednak oczekiwać aby ultraszerokokątny obiektyw zmiennoogniskowy wypadał tak samo dobrze jak najdroższe „stałki”. Warte podkreślenia jest to, że na każdej ogniskowej, nawet na maksymalnym otworze względnym, obraz jest w pełni użyteczny. To mocna strona testowanego obiektywu. Warto też zwrócić uwagę na dość równe zachowanie – tylko ogniskowa 24 mm wypada odrobinę lepiej. Chcąc być krytycznym, można zauważyć, że od obiektywu tej klasy cenowej można wymagać, aby docierał do poziomu 42–43 lpmm. Niestety ta sztuka mu się nie udaje, przez co maksymalne osiągi tańszego Nikkora AF-S 18–35 mm f/3.5–4.5G ED czy także tańszej Tokiny AT-X PRO FX SD 17–35 mm f/4 (IF) są po prostu lepsze. Nie jest to powód do dumy…
Zobaczmy teraz jak wygląda sytuacja na brzegu matrycy APS-C/DX.
Z powyższego wykresu wyraźnie widzimy, że zaczynają się pierwsze schody. O ile jeszcze na 16 mm wszystko jest w porządku, bo obraz nawet na f/4.0 jest w pełni użyteczny, to nie możemy tego samego powiedzieć o zachowaniu na dłuższych ogniskowych. W ich przypadku, na maksymalnym otworze względnym MTF-y są poniżej 30 lpmm i nie jest to dobra wiadomość. Na 35 mm nawet przysłona f/5.6 daje wyniki ciut niższe niż 30 lpmm. Tutaj znów Nikkor 16–35 mm VR wypada gorzej od Nikkora 18–35 mm i Tokiny 17–35 mm.
Sprawdźmy teraz, jak testowany obiektyw zachowuje się na brzegu matrycy pełnoklatkowej.
Tutaj dobrych wiadomości nie ma prawie wcale. Na maksymalnym otworze względnym obraz nie jest użyteczny dla żadnej ogniskowej. Aby dotrzeć do poziomu użyteczności musimy domknąć przysłonę do wartości f/8–11, a nawet wtedy poziom 30 lpmm jest przekraczany bardzo nieznacznie. Konkurencyjna Tokina 17–35 mm i Nikkor 18–35 mm nie wypadały tutaj jakoś wyjątkowo dobrze, ale ich osiągi także można ocenić wyżej niż najdroższego Nikkora 16–35 mm VR.
Podsumowanie tego rozdziału musi być krytyczne. Na plus należy zaliczyć dobre zachowanie w centrum kadru. To jednak zdecydowanie za mało, gdy weźmiemy pod uwagę cenę obiektywu, to co pokazuje on na brzegu kadru i to, co prezentują takie obiektywy jak Tokina 17–35 mm i Nikkor 18–35 mm, które będąc prawie dwa razy tańsze wypadają prawie wszędzie lepiej.
Na zakończenie prezentujemy wycinki zdjęć naszej tablicy do testowania rozdzielczości pobrane z plików JPEG zapisywanych równolegle z RAW-ami użytymi do powyższej analizy.