Olympus M.Zuiko Digital 12-50 mm f/3.5-6.3 ED EZ - test obiektywu
4. Rozdzielczość obrazu
Zobaczmy więc jak na tym tle prezentują się wyniki, jakie w centrum kadru uzyskał Olympus-M.Zuiko Digital 12–50 mm f/3.5–6.3 ED EZ. Odpowiedni wykres znajduje się poniżej.
Trudno tutaj rozpływać się w zachwytach. Olympus 12–50 mm ma problemy by dogonić osiągami obiektywy typu „naleśnik”, które przecież zawsze są jakimś kompromisem pomiędzy jakością obrazu i gabarytami. Maksymalne osiągi dochodzące do prawie 60 lpmm na pewno nikomu nie zaimponują.
Zanim jednak zaczniemy mocno krytykować Olympusa – znanego przecież z tego, że potrafi zrobić świetną optykę – musimy przypomnieć o dwóch rzeczach. Po pierwsze, testowany obiektyw osiąga maksimum swoich możliwości w okolicach maksymalnego otworu względnego. To oznacza, że konstruktorzy starali się wycisnąć z optyki jak najwięcej się da. Efekt jest więc taki, że w centrum kadru nie mamy słabych punktów. Obraz jest tam dobrej jakości i spada poniżej poziomu przyzwoitości po mocnym przymknięciu, tam gdzie dyfrakcja daje znać o sobie najmocniej.
Druga sprawa to połączenie światła obiektywu i owej dyfrakcji. W przypadku obiektywów testowanych na E-PL1 dyfrakcja zaczyna poważnie ograniczać jakość obrazu już dla przysłon w okolicach f/4.0 (rekordy są przeważnie rejestrowane dla przysłon z przedziału f/2.8–4.0). Obiektyw, który w większości zakresu ogniskowych jest ciemniejszy niż owe f/4.0 nie może więc notować wysokich wyników rozdzielczości, bo już na maksymalnym otworze względnym ograniczają go skutecznie jednocześnie dyfrakcja i wady optyczne. Przymknięcie obiektywu powoduje spadek wad optycznych, ale jednocześnie wzrost wpływu dyfrakcji. Obiektyw nie ma więc miejsca, aby rozwinąć skrzydła i nie ma prawa notować wysokich wyników.
Zobaczmy teraz jak sytuacja wygląda na brzegu kadru.
Widać tutaj wyraźnie czym kierowali się konstruktorzy obiektywu. Nacisk został położony na mały i uszczelniony korpus oraz dobre i równe zachowanie w centrum kadru. Przy takich założeniach, gdzieś trzeba było iść na kompromis. Ten kompromis widać doskonale po MTF-ach osiąganych na brzegu kadru, które są co najwyżej przeciętne. Formalnie, obiektyw nigdzie nie osiąga wyniku powyżej 42 lpmm uznawanego przez nas za przyzwoity. Z drugiej strony, dla wszystkich ogniskowych i dużego przedziału przysłon jest bardzo blisko tej granicy. Odbiór obrazów dawanych przez Olympusa 12–50 mm będzie więc dość mocno zależał od naszego własnego progu przyzwoitości. Jeśli jesteśmy wymagającymi użytkownikami i próg ten znajduje się wysoko, brzeg obrazu nas nie zadowoli. Jeśli ten próg mamy ustawiony ciut poniżej tego, co my uznajemy za użyteczne, nieostrości Olympusa wcale nie muszą wydawać nam się spore.
Na zakończenie rozdziału prezentujemy wycinki zdjęć naszej tablicy testowej pobrane z plików JPEG.