Sigma A 24-35 mm f/2.0 DG HSM - test obiektywu
11. Podsumowanie
- unikalne parametry,
- solidna i gustowna obudowa,
- rewelacyjna jakość obrazu w centrum kadru,
- świetna rozdzielczość na brzegu matrycy APS-C/DX,
- rozdzielczość na brzegu pełnej klatki lepsza niż w wielu obiektywach stałoogniskowych,
- umiarkowana podłużna aberracja chromatyczna,
- niewielka poprzeczna aberracja chromatyczna,
- prawidłowo korygowana aberracja sferyczna,
- mała dystorsja w przedziale 28–35 mm,
- niewielki astygmatyzm,
- brak problemów z winietowaniem na matrycy APS-C/DX,
- cichy, celny i dość szybki autofokus.
Wady:
- zauważalna dystorsja na pełnej klatce na 24 mm,
- trochę za duża koma,
- bardzo duże winietowanie w całym zakresie ogniskowych.
W przypadku testowanego obiektywu stwierdzenie, że to trzy „stałki” w jednym instrumencie – nie jest pustym frazesem. Wręcz przeciwnie. Pod względem rozdzielczości Sigma 24–35 mm ani trochę nie ustępuje firmowym obiektywom stałoogniskowym o świetle f/1.8 i f/2.0, a miejscami wypada od nich nawet lepiej. Jeśli więc nie boimy się jej gabarytów i wagi, a potrzebujemy pewnej uniwersalności, jaką jest możliwość zmiany ogniskowej nawet w tak niewielkim zakresie, jest to obiektyw zdecydowanie dla nas.
Oczywiście można zastanawiać się, czy lepiej byłoby aby Sigma zaprezentowała instrument o zakresie 24–50 mm czy 28–50 mm nawet o świetle zmiennym od f/2.0 do f/2.8. Tyle, że to chyba trochę postawa roszczeniowa. Sigma zdecydowała się na obiektyw 24–35 mm i zadbała o to, aby na każdej ogniskowej dawał on znakomite efekty. Jeśli uwzględnimy przy tym fakt, że podobnego obiektywu nie ma żaden konkurent, nawet najwięksi malkontenci stracą powody do narzekań.