Fujifilm GFX 100 - test aparatu
9. Podsumowanie
Budowa, jakość wykonania i funkcjonalność
Korpus GFX-a 100 przypomina swoim wyglądem i wielkością lustrzanki reporterskie pokroju Canona 1D X Mark II/III, czy Nikona D5/D6. Został wykonany z wytrzymałego stopu magnezu i starannie spasowany – do jakości wykonania nie mamy najmniejszych zastrzeżeń. Całość została uszczelniona, co obejmuje również użytkowanie na mrozie (formalnie do −10°C).
3.2-calowy ekran LCD ma możliwość odchylania w górę i w dół. Dodatkowy przegub pozwala na niezależne odchylanie go w prawo (do ok. 60 stopni). Do jakości wyświetlanego obrazu nie można mieć zastrzeżeń. Mamy dość bogate opcje wyświetlania rozmaitych elementów, widocznych podczas fotografowania (m.in. cyfrowa poziomica, histogram RGBY, wskaźnik odległości AF i MF, dane ekspozycji, tryb ostrości i pomiaru światła, wskaźnik naładowania akumulatora, siatki kadrowania). Na uwagę zasługuje szeroka funkcjonalność dotykowego ekranu, pozwala on bowiem na wskazanie ramki AF, przeglądanie i powiększanie zdjęć, obsługę menu podręcznego Q oraz czterech gestów (przeciągania palcem). W GFX-ie 100 zastosowano także dwa mniejsze ekrany monochromatyczne – na górnej ściance (1.8 cala) oraz na dole tylnego panelu (2.05 cala). Dają one sporą swobodę w wyborze prezentowanych informacji (łącznie z histogramem na żywo).
W zestawie z aparatem dostajemy celownik typu OLED charakteryzujący się rozdzielczością 5.76 miliona punktów oraz powiększeniem obrazu wynoszącym 0.86x (dla formatu 35 mm). Rozmiar wyświetlanego obrazu może się podobać, podobnie jak rozdzielczość, odrobinę gorzej jest z płynnością.
Tryb filmowania został znacznie rozszerzony względem poprzednich GFX-ów i pozwala na rejestrację materiału w rozdzielczości DCI i 4K maksymalnie przy 30p i przepływności 400 Mbps. Przy zapisie na kartę SD aparat oferuje próbkowanie 4:2:0, natomiast przy wykorzystaniu zewnętrznego rekordera – 4:2:2. Aparat pozwala również rejestrować materiał F-Log oraz HLG. Jakość obrazu oceniamy wysoko, choć daje o sobie znać efekt rolling-shutter. Nie ma też co liczyć na ciągły autofocus, bowiem działa on wolno i mocno oscyluje wokół punktu ostrości.
Użytkowanie i ergonomia
Ergonomia GFX 100 stoi na wysokim poziomie. Zestaw przycisków i pokręteł pozwala na całkiem wygodną pracę oraz personalizację obsługi zgodnie z własnymi potrzebami. Podstawowy uchwyt aparatu jest wygodny i odpowiednio wyprofilowany, zapewnia także odpowiednią pewność trzymania. Tego samego nie możemy jednak powiedzieć o dodatkowym pionowym, niestety płytkim, w którym zabrakło gumowej okleiny, przez co jest śliski.
Ogólna szybkość działania aparatu nie daje większych powodów do narzekań, choć zauważamy drobne spowolnienia w trybie odtwarzania. Duża objętość plików daje tu nieco się we znaki. Tryb seryjny z kolei pozwala fotografować przy 5 kl/s, a bufor zapełnia się po niecałych 7 sekundach dla formatu JPEG oraz ponad dwukrotnie szybciej w RAW-ach. Nie mamy zastrzeżeń do pracy systemu pomiaru światła, natomiast nieco rozczarowujący jest najkrótszy czas naświetlania przy synchronizacji z lampą – 1/125 s.
Warto docenić obecność modułu komunikacji bezprzewodowej Wi-Fi, pozwalający zdalnie kontrolować zachowanie aparatu oraz bezprzewodowo przekazywać zdjęcia do komputera lub smartfonu czy tabletu. Do stabilności łączności nie mamy zastrzeżeń.
Autofocus znacznie unowocześniono względem starszych GFX-ów i dodano piksele detekcji fazy. Dysponujemy nawet 425 punktami AF, obejmującymi zdecydowaną większość powierzchni kadru. Szybkość pracy poprawiła się, choć nadal obserwujemy „pompowanie”, np. w przypadku obiektywu 2.8/63. Znacznie lepiej wypada w tym względzie instrument 2/110. Lepiej radzi sobie także ciągły autofocus, niemniej w dynamicznych sytuacjach system nie radzi sobie odpowiednio wydajnie. Za to celność w studio z obiektywem 2/110 daje powody do zadowolenia, zarówno w świetle 5500 K, jak i żarowym.
Rozdzielczość
102-megapikselowa matryca nowego GFX-a notuje wyższy o 36% maksymalny wynik zdolności rozdzielczej (w lw/ph) od najlepszego w tej kategorii modelu pełnoklatkowego (Panasonika S1R). To, nie da się ukryć, duża przewaga i dla osób potrzebujących wysokich rozdzielczości istotna zaleta. Nie ma oczywiście mowy o wyostrzaniu RAW-ów, wiadomo natomiast, że sensor nie ma filtra antyaliasingowego. Pliki JPEG z kolei, mimo wyostrzania ustawionego na minimum, wciąż są w wyraźnym stopniu poddawane temu procesowi, przez co maksymalne osiągi dochodzą prawie do 7000 lw/ph.
Balans bieli
Przy zachmurzonym niebie automatyka zapewnia bardzo chłodne zabarwienie zdjęcia, co zaowocowało dużym błędem dC. Z kolei w świetle żarowym mamy odwrotną sytuację, czyli pomarańczową dominantę. W obu przypadkach pomaga użycie odpowiedniego wzorca. Natomiast w świetle słonecznym i 5500 K odwzorowanie barw stoi na bardzo dobrym poziomie. Tendencja do nadmiernego nasycania barw w testowanym aparacie jest łatwo zauważalna. Widać ją zarówno w świetle naturalnym, jak i sztucznym. Średnia odchyłka od idealnego nasycenia wyniosła w teście 17%.
Jakość obrazu JPEG
Obrazy z GFX-a robią duże wrażenie pod względem rozdzielczości, nawet względem przeszło 40-megapikselowych zdjęć z aparatów konkurencji. Na wysokich ISO szum jest dobrze kontrolowany. Przy ISO 25600 detale są nadal dobrze widoczne, a dzięki całkiem ładnej strukturze zakłóceń, nie mamy wrażenia kolorowej „papki”. Naszym zdaniem GFX 100 wypada dzięki temu nieco lepiej od konkurentów.
Poza możliwością regulacji takich parametrów jak: kolor, wyostrzanie, jasne tony i ciemne tony, do wyboru mamy także opcję symulacji kilku filmów analogowych Fujifilm, czy efektów ziarnistości i koloru chrom.
Szumy i jakość obrazu w RAW
Szczegółowość wycinków w formacie RAW naprawdę imponuje. 102-megapikselowa matryca GFX-a 100 generuje obrazy pełne detali, a sytuacja ta utrzymuje się w szerokim zakresie czułości. Zakłócenia zaczynają psuć odbiór zdjęć dopiero dla wartości ISO 6400, choć i kolejna nastawa pozostanie użyteczna w wielu sytuacjach. Jeśli chodzi o porównanie szumu luminancji zanotowanego w GFX-ie 100 do konkurencji, to stoi on na zbliżonym poziomie do ISO 12800.
Nawet na wysokich czułościach wygląd darków nie budzi zastrzeżeń. Nie dostrzegamy ani oznak bandingu, ani nierównomierności naświetlania matrycy.
Zakres i dynamika tonalna
Jeśli chodzi o zakres tonalny, to dla ISO 100 otrzymujemy 8.7-bitowy zapis danych, pozwalający na bardzo dobre oddanie przejść tonalnych. Z kolei dynamika dla tej czułości i SNR=10 wyniosła 9.7 EV. Biorąc pod uwagę kryterium niskiej jakości obrazu, dla bazowej czułości mamy do dyspozycji dynamikę na poziomie 13.9 EV, co oznacza, że niewiele brakuje, by wykorzystywany był cały zakres pracy przetwornika ADC.
Gdy przejdziemy na RAW-y 16-bitowe, zysk wydaje się niewielki. Dla SNR=10 (wysoka jakość) różnica na ich korzyść nie przekracza 0.1 EV. Tę zauważymy najłatwiej dla SNR=1 i ISO 50, bowiem wynosi ona 0.6 EV – formalny wynik dla tej czułości to 14.5 EV. Pozostaje jednak faktem, że do pełnego zakresu sporo brakuje.
Badanie zachowania fotodiod matrycy pokazało, że czułości w zakresie nastaw ISO 100–25600, przedstawione jako średnie wartości ze wszystkich grup senseli, są poniżej wartości nominalnych – wartość średnia znajduje się od ok. 1.3 do 1.7 EV poniżej. Osobliwe zachowanie pokazują nastawy z zakresu ISO 25600–102400. Jest to de facto jedna, ta sama realna czułość, a pośrednie wartości są uzyskiwane poprzez programową korektę ekspozycji. Punkt wzmocnienia jednostkowego został ustawiony niezbyt wysoko, mianowicie dla czułości 320 (czyli nieco powyżej nastawy aparatu ISO 800).
Ocena końcowa
GFX 100 to trzeci po 50S i 50R średnioformatowy bezlusterkowiec Fujifilm. Bez wahania można stwierdzić, że najbardziej zaawansowany. Poprzednie modele nie były rzecz jasna amatorskimi konstrukcjami, nie ma jednak wątpliwości, że to właśnie 100 jest flagowcem. Nie chodzi tylko o bardziej upakowaną matrycę, czy obecność zintegrowanego pionowego uchwytu (notabene dość śliskiego). GFX 100 wprowadza ważne udogodnienie w postaci stabilizowanego sensora oraz pikseli odpowiadających za detekcję fazy, co znacząco usprawniło autofocus, a czego bardzo brakowało w poprzednich modelach. Dodamy do tego rejestrację filmów w 4K wysokiej jakości, czy obsługę 16-bitowych RAW-ów. Wprawdzie w tej ostatniej kwestii nie zanotowaliśmy spektakularnej poprawy, prawdopodobnie i tak owe RAW-y docenią osoby poddające zdjęcia obróbce.
Generalnie GFX 100 całościowo robi świetne wrażenie. Aparat działa szybko i responsywnie, powinien sprawdzić się niemalże w każdych warunkach (dzięki solidnej, uszczelnianej obudowie), a szerokie możliwości konfiguracyjne – dotyczące także dodatkowych ekranów – pozwolą dostosować działanie urządzenia do wymagań i potrzeb użytkownika. Fotografowie potrzebujący tak wysokorozdzielczego sensora nie powinni się zawieść nowym GFX-em. O ile uwieczniają w miarę statyczne obiekty, bowiem do fotografii sportowej ten aparat się naszym zdaniem nieszczególnie nadaje.
Spójrzmy jeszcze na ceny aktualnie dostępnych na naszym rynku aparatów średnioformatowych (z matrycami ok. 44×33 mm), z naszym głównym bohaterem na czele:
- Fujifilm GFX 100 – 48000 zł,
- Fujifilm GFX 50S – 22500 zł,
- Fujifilm GFX 50R – 19000 zł,
- Hasselblad X1D-50C – 27000 zł,
- Pentax 645Z – 20000 zł,
- Canon 5Ds R – 10200 zł,
- Nikon Z7 – 11900 zł,
- Panasonic S1R – 12500 zł,
- Sony A7R III – 10000 zł.
- Sony A7R IV – 16000 zł.
Na koniec przedstawiamy zestawienie najważniejszych naszym zdaniem zalet i wad Fujifilm GFX 100:
Zalety:
- niski poziom szumu w plikach JPEG i RAW w szerokim zakresie czułości,
- bardzo wysoka zdolność rozdzielcza,
- bardzo dobra dynamika i zakres tonalny,
- RAW-y 16- i 14-bitowe,
- stabilizacja matrycy o skuteczności ok. 3.5 EV,
- piksele odpowiadające za detekcję fazy, wspomagające autofocus,
- skuteczny pomiar światła,
- skala temperaturowa WB, nastawy własne,
- solidna, uszczelniona, magnezowa obudowa,
- zintegrowany uchwyt pionowy (choć śliski),
- spora liczba elementów sterujących,
- możliwość programowania wielu elementów sterujących,
- podwójny slot kart SD/SDHC/SDXC,
- obsługa kart pamięci standardu UHS-II,
- dobrej jakości uchylny wyświetlacz LCD,
- dwa dodatkowe, monochromatyczne ekrany,
- dotykowy interfejs o dość szerokiej funkcjonalności,
- dobrej jakości odczepiany wizjer elektroniczny o dużym powiększeniu,
- funkcjonalne menu podręczne (w pełni konfigurowalne),
- konfigurowalna zakładka „moje menu”,
- funkcjonalny tryb LV,
- skuteczny autofokus pojedynczy,
- funkcja focus peaking,
- zdjęcia poklatkowe,
- tryb wielokrotnej ekspozycji,
- elektroniczna poziomica,
- elektroniczna migawka (do 1/16000 s),
- system bezprzewodowego sterowania błyskiem,
- funkcja symulacji filmów analogowych Fujifilm,
- filmowanie w 4K (DCI, UHD),
- profile F-Log, HLG,
- złącze HDMI, USB-C 3.1, PC, mikrofonu i słuchawek,
- możliwość wywoływania plików RAW w aparacie (do JPEG lub TIFF),
- nagrywanie notatki dźwiękowej do zdjęcia,
- wbudowany interfejs Wi-Fi z możliwością zdalnej obsługi.
Wady:
- mało pewny ciągły AF,
- wysoki błąd automatyki balansu bieli dla światła żarowego oraz w pochmurny dzień,
- zawyżone nasycenie barw,
- brak wbudowanej lampy błyskowej,
- mora widoczna w specyficznych sytuacjach na zdjęciach,
- długi czas synchronizacji z lampami – 1/125 sekundy.