Nikon Nikkor Z 35 mm f/1.8 S - test obiektywu
11. Podsumowanie
- solidna, w większości metalowa i uszczelniona obudowa,
- świetna jakość obrazu w centrum kadru,
- bardzo dobra jakość obrazu na brzegu matrycy APS-C/DX,
- umiarkowana podłużna aberracja chromatyczna,
- znikoma poprzeczna aberracja chromatyczna,
- mało uciążliwa aberracja sferyczna,
- brak problemów z dystorsją,
- umiarkowane winietowanie na matrycy APS-C/DX,
- cichy i celny autofokus,
- rozsądna praca pod ostre światło,
- ładny wygląd nieostrości.
Wady:
- wyraźne winietowanie na pełnej klatce,
- sporo problemów z komą.
Zawsze podkreślam, że mój idealny system powinien zawierać co najmniej dwie linie obiektywów stałoogniskowych. Pierwsza z nich to bezkompromisowe instrumenty o świetle f/1.2–1.4 – dopuszczam tutaj wysokie ceny i spore gabaryty, bo priorytetem jest jakość obrazu i doskonałe wykonanie. Druga seria powinna składać się z obiektywów o świetle f/1.8–2.0 i tutaj nacisk powinien być położony na świetny stosunek jakości obrazu do ceny i gabarytów. W przypadku systemu Nikon F byliśmy naprawdę blisko ideału. Przez ostatnie kilkanaście lat firma dorobiła się serii stałoogniskowych modeli o świetle f/1.4 o ogniskowych 24, 28, 35, 50, 58, 85 i 105 mm, a dodatkowo uzupełniła je kilkoma tańszymi instrumentami o świetle f/1.8.
Pierwsze premiery systemu Nikon Z pokazują, że w tym przypadku możemy oczekiwać podobnej taktyki. Cieszy fakt, że w systemie szybko pojawiła się seria ciekawych stałek o świetle f/1.8. Cieszy tym bardziej, że ceny nowych pełnoklatkowych instrumentów przeznaczonych do bezluster są najczęściej bardzo wysokie i gdyby Nikon wystartował z obiektywami o świetle f/1.2–1.4, wykluczyłby z grona swoich nabywców całą gamę fotoamatorów, których nie stać byłoby na tak drogie konstrukcje. Nowe modele o świetle f/1.8 nie należą tutaj do najtańszych, ale są oferowane w dużo przystępniejszych cenach niż te, które musielibyśmy wyłożyć za jaśniejsze obiektywy.
Gdy już jesteśmy przy cenie, warto zaznaczyć, że kwota prawie 3500 zł, którą musimy zapłacić za Nikkora Z 35 mm f/1.8 S jest naprawdę wysoka. Warto tutaj przypomnieć, że lustrzankowego poprzednika można kupić za ponad 1000 zł mniej. Tyle, że musimy pamiętać, że to obiektyw obecny na rynku już od kilku lat i jego cena zdążyła okrzepnąć, a dodatkowo jest on od swojego bezlusterkowego następcy pod prawie każdym względem gorszy. Gdy natomiast spojrzymy na cenę Tamrona SP 35 mm f/1.8 Di VC USD, który optycznie może bez problemów stanąć w szranki z testowanym tutaj Nikkorem, zobaczymy, że jest on tylko nieznacznie tańszy.
Z czystym sumieniem możemy więc napisać, iż wolelibyśmy, żeby cena testowanego obiektywu wyrażona w złotówkach zaczynała się od cyfry dwa, ale jednocześnie jego wysokie osiągi optyczne uzasadniają zakupy i powodują, że jakość uzyskiwanych obrazów szybko pozwoli zapomnieć o poważnym ubytku gotówki w portfelu.