Sony E 11 mm f/1.8 - test obiektywu
6. Dystorsja i pole widzenia
Dystorsja
W przypadku podpięcia Sony E 11 mm f/1.8 do aparatu, w jego menu blokowana jest funkcja korygowania dystorsji, która ustawiana jest wtedy na pozycję Auto. Jednoznacznie sugeruje to, że optycy Sony odpuścili sobie korygowanie dystorsji i zrzucili to zadanie na oprogramowanie aparatu. Nasze pomiary pokazują, że faktycznie zastosowano takie podejście.
Pracując na plikach JPEG jesteśmy w stanie dojrzeć tylko niewielką dystorsję beczkową, której wartość określiliśmy na -0.75%. Gdy przyjrzymy się jednak nieskorygowanym plikom RAW, pokaże nam się prawdziwy obraz tej wady. Jest ona po prostu ogromna i sięga -9.60%.
Sony A7R III, APS-C, 11 mm, JPEG | |||
Sony A7R III, APS-C, 11 mm, RAW | |||
Oczywiście dystorsję daje się łatwo skorygować przez oprogramowanie aparatu. Nie jest to jednak proces zupełnie bezbolesny. Przecież po skorygowaniu sporej dystorsji, obraz potem musi być przycięty, a to powoduje, że nie wykorzystujemy całej powierzchni naszego detektora.
Podjęliśmy się oszacowania tych strat. Oryginalny plik RAW o rozdzielczości 24 MPix skorygowaliśmy na dystorsję używając dopasowania piątego rzędu, które sprowadziło zniekształcenia do poziomu praktycznie zerowego. Tak powstały obraz przycięliśmy, żeby znaczniki formatu 3:2 znajdowały się w rogach kadru - dokładnie tak jak jest to na skorygowanych plikach JPEG. Okazało się, że nasz wynikowy plik miał już tylko 21 Mpix. Strata sięga więc 3 milionów pikseli, a więc ponad 12%.
Obraz po skorygowaniu dystorsji. | |||
Obraz po skorygowaniu dystorsji i przycięciu. | |||
Warto pamiętać, że na etapie tworzenia JPEG-a przez aparat, owe 21 milionów pikseli jest skalowane do 24 milionów - mamy więc "pompowanie" obrazu, a nadmiarowe piksele biorą się z niczego.
Tak spora strata w liczbie pikseli może być wytłumaczeniem braku idealnego skorygowania dystorsji na plikach JPEG. Jak pamiętamy, wciąż mieliśmy tam lekką beczkę o wartości -0.75%. Programiści zdecydowali się ją pozostawić, najprawdopodobniej dlatego, żeby omawiane przez nas "pompowanie" pikseli mogło być troszkę mniejsze.
Pole widzenia
Dysponując zdjęciami gwiaździstego nieba, zdecydowaliśmy się zmierzyć rzeczywiste pole widzenia testowanego obiektywu zarówno na skorygowanych o dystorsję plikach JPEG jak i neutralnych plikach RAW. To pozwoliło nam na sprawdzenie czy pole widzenia podawane przed producenta jest polem przed czy po korekcie zniekształceń.
W tym celu dokonaliśmy transformacji układu pikseli (X,Y) do układu równikowego (rektascencja i deklinacja) opisującego położenia gwiazd na niebie. Dzięki temu mogliśmy bardzo dokładnie wyznaczyć pole widzenia obiektywu, i to tak jak należy, czyli dla promieni padających z nieskończoności.
Dla plików JPEG uzyskaliśmy wynik 105.9 stopnia z błędem nie przekraczającym 0.3 stopnia. Obiektyw rektalinearny o ogniskowej 11 mm, na matrycy APS-C, powinien dawać pole widzenia 104.4 stopnia, a więc w przypadku obiektywu Sony mamy nawet lekki zapas. Nikt więc nas tutaj nie oszukuje i wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Warto pamiętać, że JPEG-i, nawet po korekcie, mają pozostawioną śladową dystorsję beczkową. Gdyby ją skorygować idealnie, pole zmniejszyłoby się jeszcze odrobinę i wtedy najprawdopodobniej jeszcze bardziej zbliżyło się do deklarowanych 104.4 stopnia.
Bonusem jest jeszcze jedna rzecz. Okazuje się, że używając neutralnych plików RAW możemy mieć obiektyw o jeszcze większym polu widzenia. Owo pole, zmierzone na RAW-ach, wyniosło bowiem aż 112.5 stopnia także z błędem na poziomie nie większym niż 0.3 stopnia. Takie pole na matrycy APS-C uzyskamy rektalinearnym obiektywem o ogniskowej 9-10 mm.