D90 to kolejna cyfrowa lustrzanka Nikona, a jej premiera odbyła się pod koniec sierpnia bieżącego roku. Aparat ten zastąpił Nikona D80, od którego premiery upłynęło ponad dwa lata. O tym co nowego znalazło się w D90, co zostało zmienione i poprawione w stosunku do poprzednika opowiemy w niniejszym teście. Zapewne większość Czytelników Optyczne.pl zdaje sobie sprawę, że zmian jest całkiem sporo i zdecydowanie na lepsze. Zwłaszcza, że pod koniec sierpnia pojawił się na łamach naszego portalu news "Nikon D90", w którym przedstawiliśmy pokrótce najważniejsze cechy tego aparatu.

Warto zwrócić uwagę na fakt, że konstruktorzy D90 czerpali z rozwiązań zastosowanych w Nikonie D300. Główny element nowego Nikona, czyli detektor rejestrujący obraz to 12.3 megapikselowy CMOS znany właśnie z D300. To daje do myślenia i napawa optymizmem, że D90 może zaprezentować bardzo wysoki poziom i okazać się świetnym rozwiązaniem dla bardziej zaawansowanych amatorów lub mniej zamożnych profesjonalistów. To czy nasze oczekiwania się potwierdzą, zobaczymy po lekturze niniejszego testu. Zanim jednak przejdziemy do kolejnych rozdziałów, nie możemy przemilczeć we wstępie istotnego faktu. Tym, którzy do tej pory nie mieli okazji słyszeć o D90, spieszymy donieść, że jest to pierwsza lustrzanka na rynku, która umożliwia nagrywanie filmów. Znajdą się zapewne tacy, którzy stwierdzą, że jest to zbędny marketingowy gadżet zwłaszcza w tego typu aparacie i zapewne mają w tym trochę racji. Jednak znajdzie się taka część użytkowników, którym takie rozwiązanie przypadnie do gustu.

I to na tyle tytułem wstępu. Przejdźmy do konkretów i sami zobaczmy co potrafi Nikon D90. Zapraszamy zatem do lektury kolejnych rozdziałów przeprowadzonego przez nas testu.

Aparat do testów wypożyczyła firma Nikon Polska