Canon EF 200 mm f/2.8L II USM - test obiektywu
11. Podsumowanie
Zalety:
- wysoka jakość wykonania,
- świetna jakość obrazu w centrum kadru,
- dobra jakość obrazu na brzegu kadru,
- praktycznie zerowa poprzeczna aberracja chromatyczna,
- niezauważalna dystorsja,
- świetnie korygowana koma,
- mało uciążliwy astygmatyzm,
- małe winietowanie,
- szybki, celny i cichy autofokus.
Wady:
- rozdzielczość na brzegu pełnej klatki na maksymalnym otworze trochę poniżej poziomu przyzwoitości,
- praca pod ostre światło mogłaby być lepsza,
- w przypadku obiektywu tej klasy jakościowo-cenowej dobrze byłoby zobaczyć łącznik statywowy w standardowym wyposażeniu.
Zacznijmy od negatywów. Testowany obiektyw, choć jest nietanią i stałoogniskową L-ką, wcale nie okazał się lepszy optycznie od zmiennoogniskowego 70–200 mm f/2.8L IS USM II. Wręcz przeciwnie – w ważnej kategorii takiej jak rozdzielczość, rywalizację tę przegrał.
Co więcej, 70–200 mm oferuje bardzo skuteczną stabilizację obrazu, która dla ogniskowej 200 mm (a także po zastosowaniu konwerterów) bardzo się przydaje, szczególnie na korpusach niepełnoklatkowych. Czy to wystarczające powody, aby nasze podsumowanie miało negatywny wydźwięk? Zdecydowanie nie.
Rozdzielczość, choć troszkę gorsza od 70–200 mm, wciąż jest świetna lub bardzo dobra. Co więcej, obiektyw stałoogniskowy okazał się minimalnie lepszy w przypadku aberracji chromatycznej i dystorsji, a zauważalnie lepszy w przypadku winietowania i pracy pod ostre światło. Gdy dołożymy do tego solidną, ale znacznie lżejszą i poręczniejszą obudowę, a także
dwa razy mniejszą od 70–200 mm cenę, trudno tego obiektywu nie polecać.
Nie każdy potrzebuje stabilizowanego, reporterskiego zooma. Niektórzy wolą pracę ze stałkami. Mając modele o ogniskowych 50 i 85 mm (ewentualnie 135 mm), nie zawsze będą chcieli dublować je zmiennogniskowym 70–200 mm i często zdecydują się na uzupełnienie swojego zakresu obiektywów znacznie tańszym i poręczniejszym modelem EF 200 mm f/2.8L USM II. Dla nich ten obiektyw jest wręcz stworzony.
Zdjęcia przykładowe