Canon EF 50 mm f/1.8 II - test obiektywu
9. Odblaski i transmisja
Powyższy obraz naprawdę nam się podoba. Wykres jest dość płaski, co zapewnia prawidłowe odwzorowanie kolorów. Co więcej, wysokie wyniki na poziomie 92–93% są utrzymywane w szerokim zakresie widma od niespełna 500 do ponad 700 nm. Maksymalne wyniki, jakie uzyskuje Canon, sięgają zaś 93.5%. Aby jednak sprawdzić jakiej klasy technologię zastosowano w tej konstrukcji, musimy się skupić nie na całkowitej transmisji ale raczej na stratach, jakie występują na jednej granicy powietrze-szkło. Uwzględniając istnienie pięciu grup soczewek, a więc dziesięciu granic powietrze-szkło, wynikowa transmisja na poziomie 93% oznacza, że na jednej granicy tracone jest około 0.7% światła. Jest to wynik przyzwoity i tylko przyzwoity. Gdyby zastosowano najlepsze dostępne powłoki, straty można by było ograniczyć do około 0.3%, a całkowita transmisja wyniosłaby 97%. Rozumiemy jednak decyzję Canona. To tani obiektyw, a zastosowanie tanich powłok i tak dało rozsądną transmisję całkowitą – nikt więc nie wysilał się, żeby żyłować ją o kolejne małe kilka procent i przez to zauważalnie podnosić cenę obiektywu.
W walce z odblaskami pomagają Canonowi 1.8/50 II dwa czynniki. Po pierwsze, jego prosta konstrukcja optyczna. Składa się on przecież z tylko pięciu grup soczewek, a to oznacza, że mamy do czynienia z dziesięcioma granicami powietrze-szkło. Po drugie, przednia soczewka wcale nie jest duża i jest schowana wewnątrz obudowy, która działa jak naturalna osłona przeciwsłoneczna. W efekcie, choć do ideału sporo brakuje, na pracę pod ostre światło testowanego Canona trudno mocno narzekać. Odblaski pojawiają się tylko wtedy, gdy słońce znajduje się prawie dokładnie w rogu kadru, ale nawet wtedy nie są bardzo intensywne.