Tamron 35-150 mm f/2-2.8 Di III VXD - test obiektywu
4. Rozdzielczość obrazu
Zobaczmy, jak na tym tle wyglądają osiągi obiektywu Tamron 35-150 mm f/2-2.8 Di III VXD. Wyniki, jakie uzyskał on w centrum kadru dla ogniskowych 35, 70, 105 i 150 mm są zaprezentowane na poniższym wykresie.
Uważni Czytelnicy Optyczne.pl na pewno zauważą, że wykres rozdzielczości, w tym przypadku, urywa się na przysłonie f/11, podczas gdy obiektyw można domykać do przysłon z przedziału od f/16 do f/22. Problem w tym, że wyniki rozdzielczości uzyskiwane w przedziale f/16-f/22 były niefizyczne, bo zdarzały się przypadki, że rozdzielczość na f/20 czy f/22 potrafiła być wyraźnie wyższa niż na f/16, co przeczyło limitom dyfrakcyjnym. Hipoteza jest więc taka, że obiektyw ma problemy z mocniejszym domknięciem listków przysłony. Trudno mi teraz powiedzieć czy to jakaś wada mechaniczna, czy np. domykanie pracuje prawidłowo dla układu optycznego ustawionego na nieskończoność, a jednocześnie wpuszcza więcej światła, gdy soczewki przesuwają się tak, aby ustawić ostrość na mniejszy dystans. Szczerze powiedziawszy dokładne zbadanie tego problemu zajęłoby mi sporo czasu, a nie chciałem go poświęcać, bo to mało istotny zakres przysłon i 99% zdjęć wykonanych tym obiektywem będzie miało otwory względne z przedziału od f/2.0 do f/11, a dla niego uzyskiwane wyniki nie wzbudzały już wątpliwości.
Na maksymalnym otworze względnym najgorsze wyniki mamy na ogniskowej 35 mm, gdzie obserwujemy poziom prawie 45 lpmm. Warto jednak zaznaczyć, że wciąż jest to bezpiecznie powyżej naszej granicy przyzwoitości, więc trudno tutaj jakoś poważniej narzekać. Tym bardziej, że na szerokim kącie obiektyw jest najjaśniejszy i ma przestrzeń do poprawiania osiągów zanim zacznie je ograniczać dyfrakcja. W efekcie rozdzielczość szybko rośnie wraz przymykaniem przysłony i na f/2.8 sięga już dobrego poziomu 60 lpmm, a na f/4.0 ociera się o bardzo dobrą wartość 73 lpmm.
Najwięcej dobrego możemy powiedzieć o ogniskowej 70 mm. Tutaj już na maksymalnym otworze względnym mamy do czynienia z dobrym poziomem wynoszącym równe 55 lpmm, a jednocześnie to właśnie w przypadku tej ogniskowej mamy do czynienia z najwyższą rozdzielczością odnotowaną w naszym teście czyli prawie 74 lpmm osiągniętym na przysłonie f/5.6.
Przesuwając się w kierunku większych ogniskowym mamy do czynienia z sukcesywnym pogarszaniem się osiągów - nie jest to jednak efekt mocny. Na 105 mm i przysłonie f/2.8 mamy wciąż dobry wynik prawie 52 lpmm, a maksymalne MTFy docierają tam do prawie 70 lpmm. Na maksymalnej ogniskowej i maksymalnym otworze względnym kręcimy się za to w bliskich okolicach 50 lpmm, a maksymalne osiągi notowane w okolicach przysłon f/5.6 i f/8.0 ocierają się o 65 lpmm.
Można więc śmiało stwierdzić, że pomimo kombinacji sporej krotności zooma i bardzo dobrego światła, Tamronowi udało się tutaj uniknąć jakichkolwiek wpadek. I to jest rzecz kluczowa, bo nikt tutaj nie oczekiwał rekordów rozdzielczości, a podstawowym zadaniem konstruktorów optyki było właśnie zagwarantowanie dobrej jakości obrazu w całym zakresie ogniskowych oraz najważniejszych przysłon i to właśnie się udało.
W przypadku tego typu konstrukcji wiele problemów zaczyna być widocznych na brzegu kadru. Sprawdźmy więc jak prezentuje się tutaj skraj matrycy APS-C.
Jeśli chodzi o ogólne przebiegi, znów najlepiej prezentuje się ogniskowa 70 mm, a najsłabiej ogniskowa 150 mm. Ponownie najniższym wynikiem jest ten uzyskany na kombinacji 35 mm i światła f/2.0, ale nawet tam mamy do czynienia z wartością prawie 43 lpmm, a więc uzyskany obraz można uznać za użyteczny. W tym miejscu testowany Tamron znów nie pokazuje więc żadnych słabych punktów.
Zobaczmy teraz jak sytuacja zmieni się, gdy przejdziemy do najbardziej wymagającego brzegu pełnej klatki.
W tym przypadku rozbieżności pomiędzy poszczególnymi ogniskowymi wyraźnie się pogłębiły. Zauważalnie na przód wysunęła się ogniskowa 70 mm, której zachowanie można ocenić jako bardzo dobre. Wyraźnie niżej znajduje się ogniskowa 105 mm, ale w jej przypadku w pełni użyteczny jest nawet maksymalny otwór względny więc powodów do narzekań nie ma tutaj żadnych. Najwięcej problemów mamy na krańcach zakresu. Szczególnie mizernie prezentuje się najkrótsza ogniskowa, która wymaga przymykania do okolic f/4.0, żeby jakość obrazu zrobiła się użyteczna. Nie imponują tutaj też maksymalne osiągi, które kręcą się w okolicach 48 lpmm. Trochę lepiej jest z ogniskową 150 mm, bo tutaj maksymalny otwór względny jest w miarę użyteczny, ale za to maksymalne osiągi są najgorsze z całego zakresu i docierają do tylko 46-47 lpmm.
Podsumowanie tego rozdziału musi być pozytywne. Absolutnym minimum do dobrej oceny tak oryginalnej konstrukcji jest zagwarantowanie bardzo dobrych osiągów w centrum kadru i to Tamronowi się udało. Dodatkowym bonusem jest brak jakichkolwiek problemów na brzegu matrycy APS-C. Jednocześnie trudno było nie oczekiwać pojawienia się pewnych kompromisów i owym kompromisem okazały się okolice maksymalnego otworu względnego na samym brzegu kadru dla ogniskowej 35 mm. Ten jeden słabszy punkt nie zmienia jednak ogólnej oceny zachowania w kategorii rozdzielczości, która pozostaje bardzo dobra.
Na końcu tego rozdziału tradycyjnie przedstawiamy wycinki zdjęć naszej tablicy do pomiarów rozdzielczości pobrane z plików JPEG, zapisywanych równolegle z RAW-ami użytymi do powyższej analizy.
A7R IIIa, JPEG, 35 mm, f/2.0 |
A7R IIIa, JPEG, 70 mm, f/5.6 |