Tokina AT-X 165 PRO DX AF 16-50 mm f/2.8 - test obiektywu
11. Podsumowanie
Nikon D200
Zalety:
- bardzo solidna obudowa,
- świetna jakość obrazu dla całego zakresu ogniskowych dla przysłon od f/4.0 w górę,
- niewielki astygmatyzm,
- sprawnie działający autofokus.
Wady:
- bardzo słabe zachowanie dla maksymalnego otworu względnego,
- ogromna aberracja chromatyczna dla 16 mm,
- bardzo duże winietowanie,
- zauważalna koma.
Przyznam się szczerze, że wiele obiecywałem sobie po Tokinie 16-50 f/2.8. Już na samym początku zapowiadała się bardzo ciekawie. Mój apetyt wzrósł po informacjach, o tym, że obiektyw wycofano do poprawek, tak aby przewyższał swoimi osiągami zbierającego bardzo pochlebne recenzje Tamrona 17-50 f/2.8. Cieszyłem się, że będzie wreszcie na rynku
solidnie wykonany, dobry optycznie i światłosilny zamiennik "kita", za który nie trzeba płacić 4-5 tysięcy złotych.
Tym boleśniej odebrałem to, co Tokina zaprezentowała w naszym teście. Aż boję się pomyśleć jak wyglądał model 16-50 mm przed owymi poprawkami, gdy po ich dodaniu optycznie przegrywa z Tamronem prawie we wszystkich kategoriach. Jedyna przewaga Tokiny wynika z lepszej jakości wykonania i solidniejszej obudowy. Z drugiej jednak strony Tamron jest mniejszy, poręczniejszy, wymaga mniejszych filtrów, ogniskuje z bliższej odległości i, co na naszym rynku chyba najważniejsze, jest wyraźnie tańszy.
Czy Tokinie opłacało się umierać za owe 16 mm zamiast wstawienia 17 czy 18? Chyba jednak nie. Dodanie 1-2 mm na szerokim kącie, znacznie podwyższyło poprzeczkę trudności, podniosło koszty i chyba w sumie przyniesie firmie straty. W obecnej cenie Tokina 16-50 mm nie znajdzie raczej dużej ilości nabywców. Nie są to dobre wiadomości dla fotoamatorów, bo chcąc mieć bardzo solidnie wykonany zmiennik obiektywu kitowego o dobrym świetle, trzeba czyścić portfel lub zadłużać się na takie instrumenty jak 17-55 mm f/2.8 Canona czy Nikona.
Canon 20D
Zalety:
- bardzo solidna obudowa,
- świetna jakość obrazu dla początku i środka zakresu ogniskowych oraz dobra dla najdłuższej ogniskowej,
- niewielki astygmatyzm,
- stosunkowo sprawnie działający autofokus.
Wady:
- słabe zachowanie dla kombinacji f/2.8 i ogniskowej 50 mm,
- ogromna aberracja chromatyczna dla 16 mm,
- duże winietowanie,
- zauważalna koma.
Test przeprowadzony na Canonie 20D przyniósł wiele zmian. Tak wiele, że
aż nie chce mi się wierzyć, iż mamy do czynienia z tym samym "szkłem".
Przede wszystkim rzuca się w oczy diametralna różnica dla kombinacji 16 mm
i f/2.8, gdzie w Nikonie obserwowaliśmy fatalną jakość obrazu, a w Canonie
świetną. Trudno pozostawić też bez komentarza duże różnice w winietowaniu.
Jak wytłumaczyć ten stan rzeczy? Choć pobawię się teraz w stawianie nieweryfikowalnych hipotez, wydaje mi się, że mamy do czynienia nie do końca z tym samym instrumentem. Na pewno Tokinie było łatwiej zrobić ten obiektyw na bagnecie Canona niż Nikona. Gdzie nie spojrzymy poprzeczka jest ustawiona niżej - Canon ma mniejszą matrycę, większy rozmiar bagnetu i inaczej odsuniętą matrycę. To moim zdaniem nie wszystko, bo tym da się wytłumaczyć mniejsze winietowanie i ciut mniejszą aberrację chromatyczną, ale raczej nie drastyczny skok jakości obrazu w centrum kadru dla f/2.8 przy ogniskowej 16 mm. A ponieważ wersja na gwincie Canona pojawiła się znacznie później niż na Nikonie, wydaje się, że Tokina, będąc świadoma jakie baty zbiera obiektyw na mocowaniu Nikona, przed następnymi dostawami wprowadziła poprawki, które odniosły właściwy skutek.
Wniosek jest taki, że Canonierzy dostają całkiem interesujące "szkiełko" - solidnie wykonane, o unikalnym zakresie ogniskowych i dobrym świetle, a dodatkowo dość dobre optycznie. Oczywiście Canon 17-55 f/2.8 IS USM jest praktycznie pod każdym względem lepszy, ale obecnie także 1500 złotych droższy, bo sugerowana cena Tokiny wynosi w tej chwili 1999 zł.
Przykładowe zdjęcia: