W maju tego roku pojawiły się pierwsze podejrzenia odnośnie nowego, najniższego modelu systemu EOS. Pisaliśmy o tym w połowie tamtego miesiąca w artykule ''Nadchodzi Canon EOS 1000D''. W pliku pomocy programu Digital Photo Professional 3.4.1, gdzie wymieniono listę modeli aparatów, których RAW-y czyta nowa wersja programu, znalazł się Canon EOS Digital Rebel XS/1000D. To był nieoficjalny znak, że już wkrótce Canon 450D straci status najniższej lustrzanki ''entry-level''.

Oficjalna premiera 1000D odbyła się z znienacka 10 czerwca. Sprawdziły się wcześniejsze podejrzenia o lustrzance jeszcze mniej zaawansowanej niż 450D. Opisaliśmy ją w informacji ''Canon EOS 1000D - lustrzanka entry-level''. Aparat ma za zadanie konkurować z takimi lustrzankami jak: Nikon D60, Olympus E-420, Pentax K200D (teraz już chyba Pentax K-m) i Sony DSLR-A200. Projektanci i osoby od marketingu Canona wpadli na pomysł, aby zrobić pożytek z 10-megapikselowej matrycy, którą posiadał model 400D. Z drugiej strony 3-calowy wyświetlacz LCD, taki jak w 450D, to trochę przerost formy nad treścią, bo dobry 2.5-calowy jest w pełni użyteczny. W amatorskim aparacie bez 14-bitowych plików RAW można sobie poradzić, dlatego w 1000D mamy standardowo 12-bitowy przetwornik A/C. Dodatkowe cięcia, to autofokus, który jest 7-punktowy i brak punktowego pomiaru światła. Zrezygnowano też ze zdalnego wyzwalania za pomocą pilotów RC-1 lub RC-5.

Pomimo tych konstrukcyjnych cięć, 1000D nie stracił raczej nic z funkcjonalności. Wydaje się on być następcą modelu 350D, którego, do tej pory, można jeszcze gdzieniegdzie nowego kupić. Jak nowy EOS wypadnie na tle konkurencji? Zapraszamy do lektury testu aby się o tym przekonać.

Aparat wypożyczył do testów sklep Cyfrowe.pl

Porównanie danych technicznych aparatu Canon 1000D z konkurencyjnymi modelami dostępne jest tutaj.