Sigma 24-70 mm f/2.8 EX DG HSM - test obiektywu
8. Winietowanie
Zwykle najtrudniejsze połączenie najszerszego kąta i najlepszego światła (24 mm i f/2.8) daje nam winietowanie 11% (-0.35 EV), a więc na granicy dostrzegalności. Dla f/4.0 spada ono o jeszcze kolejne 2%.
Dla ogniskowej 45 mm, na maksymalnym otworze, poziom tej wady zmierzyliśmy na 13% (-0.40 EV), a dla f/4.0 spadł on do 7%. Podobnie jest na maksymalnej ogniskowej, gdzie dla f/2.8 winietowanie wynosi 15% (-0.48 EV), a dla f/4.0 już tylko 6%.
Warto tutaj nadmienić, że wyniki te są bardzo podobne do tego co pokazywał Nikkor 24-70 mm, troszkę lepsze od Zeissa/Sony 24-70 mm i zauważalnie lepsze od Canona 24-70 mm.
Pełna klatka rządzi się swoimi prawami. Jasno pokazują to wyniki winietowania uzyskane na Nikonie D3x. Dla kombinacji 24 mm i f/2.8, spadek jasności w rogach kadru wynosi równo 50% (-2.00 EV). Co ważne, poziom tej wady spada wraz z przymykaniem, ale nie w takim tempie do jakiego przyzwyczaiły nas małe matryce. Dla f/4.0 winietowanie wynosi 36%, dla f/5.6 wciąż 31%, dla f/8 sięga 27%, a dla f/11 wciąż 23%.
Wyraźnie lepsza sytuacja panuje w środku zakresu ogniskowych. Tam, na maksymalnym otworze względnym, winietowanie sięga 24% (-0.80 EV). W
zasadzie przymknięcie przysłony o jedną działkę całkowicie likwiduje problem, bo winietowanie spada wtedy do 11%.
Niestety na maksymalnej ogniskowej problem powraca. Dla f/2.8 spadek jasności w rogach kadru sięga aż 43% (-1.61 EV), a dla f/4.0 wynosi 26%. Wada ta jest wciąż widoczna dla f/5.6, bo wtedy jej wartość zmierzyliśmy na 19% i znika prawie dopiero dla przysłon f/8.0 i f/11, gdzie wynosi odpowiednio 14% i 9%.