Canon EF 14 mm f/2.8L USM II - test obiektywu
5. Aberracja chromatyczna
Gdy przechodzimy do poprzecznej aberracji chromatycznej zaczynają się schody. Rzućmy okiem na poniższy wykres.
Jak widać, na brzegu mniejszej matrycy aberracja jest duża. Robi się średnia dopiero po przymknięciu obiektywu o ponad 2 EV. Co więcej, wada ta ma dość nietypowy przebieg, bo na maksymalnym otworze, począwszy od centrum kadru zaczyna błyskawicznie narastać, osiągać poziom duży lub nawet bardzo duży, a dopiero potem powoli maleć.
W efekcie, poprzeczna aberracja chromatyczna jest znaczącą już w odległości małych kilkunastu procent od centrum kadru – czyli dokładnie tam, gdzie jest umiejscowiona nasza pozioma granica czerni i bieli wykorzystywana do pomiarów MTF50. Jak wygląda na tej granicy przebieg jasności dla każdego koloru z osobna możemy zobaczyć na poniższym wykresie.
Widać ogromne różnice pomiędzy różnymi długościami fali i wynik „wyrzucony” przez program Imatest, który pokazuje aberrację chromatyczną na bardzo dużym poziomie ponad trzech pikseli.
W takich warunkach rozdzielczość (w sensie MTF50) mierzona na tej granicy nie może być duża i nie może dorównywać tej zmierzonej na pionowej granicy, która „nie czuje” poprzecznej aberracji chromatycznej.
Samyang 2.8/14 też pokazywał zauważalną aberrację chromatyczną, co ciekawe o przebiegu podobnym do tego co widzimy u Canona, ale notowane wartości były jednak niższe. Znów znacznie tańszy obiektyw wypada lepiej.