Tokina AT-X PRO DX 11-20 mm f/2.8 - test obiektywu
3. Budowa i jakość wykonania
Na poniższym zdjęciu obok siebie stoją Tokina 11–16 mm II oraz testowany tutaj model o zakresie ogniskowych 11–20 mm.
Tokina 11–20 mm f/2.8 zaczyna się metalowym bagnetem, który otacza styki i tylną soczewkę obiektywu o średnicy 22 mm. Jest ona ruchoma i znajduje się na równi z bagnetem dla ogniskowej 11 mm. Przy przejściu do ogniskowej 20 mm chowa się wgłąb tubusa na głębokość prawie 2 cm. Jej otoczenie jest bardzo ładnie wyczernione i zmatowione, choć pomiędzy obudową tylnej soczewki i tubusem obiektywu mamy szparę, przez którą można obejrzeć niektóre elementy elektroniki.
Pierwszym elementem właściwego tubusu obiektywu jest nieruchomy pierścień, na którym umieszczono czerwoną kropkę ułatwiającą mocowanie obiektywu do korpusu. Kolejny element to pierścień do zmiany ogniskowej o szerokości 26 mm. Jest on pokryty wygodnym w dotyku karbowaniem i pracuje z należytym oraz równym oporem. Znajdziemy na nim znaczniki ogniskowych dla wartości 11, 14, 16, 18 i 20 mm.
Idąc dalej natrafiamy na tabliczkę z nazwą i parametrami obiektywu, która otacza szybkę, za którą znajduje się skala odległości wyrażona w metrach i stopach. Po drugiej stronie znajdziemy jeszcze numer seryjny instrumentu i informację, że został on wyprodukowany w Japonii.
Kolejnym elementem jest karbowany i wygodny w dotyku pierścień do manualnego ustawiania ostrości. W trybie MF pracuje on właściwie i pozwala na precyzyjne nastawy. Przebieg całego zakresu odległości wymaga obrotu o kąt niespełna 90 stopni.
Cały czas liczę, że ktoś w firmie Tokina pójdzie po rozum do głowy i wprowadzi normalny przełącznik trybu AF/MF. Niestety Tokina za każdym razem brnie w to fatalne rozwiązanie, które dumnie nazywa One-touch Focus Clutch Mechanism i które, przynajmniej w wykonaniu Tokiny, jest jednym z najbardziej tragicznych rozwiązań jakie widziałem. W przypadku modelu Tokina AT-X PRO DX 11–20 mm f/2.8 (sprawdzałem dwa egzemplarze), chodziło tak fatalnie, że doprowadzało mnie do szewskiej pasji. Przejście z trybu AF do MF odbywa się bowiem poprzez przesunięcie całego pierścienia w kierunku bagnetu obiektywu. Przez to, po pierwsze, w trybie AF pierścień kręci się bezproduktywnie i dość luźno (nie ma mechanizmu FTM, full time manual). Po drugie, nie mamy szansy na to, aby nadać małe poprawki manualne do tego co ustawił nam autofokus. Przejście do trybu MF odbywa się zawsze z szarpnięciem, co powoduje mały, ale zauważalny, skok skali ostrości i zniweczenie pracy autofokusa. Wszystko trzeba ustawiać ręcznie niejako od początku…Co więcej, w tym przypadku pierścień często się zacinał, próbował ustawiać pod niewłaściwym kątem i żeby przestawić go, trzeba było mocno się naszarpać z obiektywem. Tokino! Nie idź dalej tą drogą!
Na samym końcu obiektywu znajdziemy bagnet do mocowania osłony przeciwsłonecznej, który otacza nierotujące mocowanie filtrów o średnicy 82 mm. Ono z kolei otacza przednią, ruchomą soczewkę, która ma średnicę 51 mm.
Na konstrukcję optyczną obiektywu składa się 14 soczewek ustawionych w 12 grupach. Nie żałowano specjalnych elementów. Jedną soczewkę wykonano z niskodyspersyjnego szkła SD (FK03), a kolejną ze szkła SD (FK01). Jeden element jest jednocześnie niskodyspersyjny (SD FK01) i nadano mu kształt asferyczny. Dodatkowo w konstrukcji znajdziemy jeszcze dwie inne soczewki asferyczne: zwykłą i formowaną w technologii P-MO. Do dyspozycji mamy przysłonę o dziewięciu listkach, którą możemy domknąć do wartości f/22.
Kupujący dostaje w zestawie oba dekielki i tulipanową osłonę przeciwsłoneczną.