Sigma A 14 mm f/1.8 DG HSM - test obiektywu
11. Podsumowanie
Zalety:
- solidna i szczelna obudowa,
- genialna jakość obrazu w centrum kadru i to już od maksymalnego otworu względnego,
- dobra jakość obrazu na brzegu matrycy APS-C,
- brak problemów z podłużną aberracją chromatyczną,
- niezauważalna poprzeczna aberracja chromatyczna,
- rozsądnie korygowana dystorsja,
- niewielki astygmatyzm,
- małe winietowanie na matrycy APS-C/DX,
- najlepiej w tej klasie sprzętu korygowane winietowanie na pełnej klatce,
- cichy i szybki autofokus.
Wady:
- rozdzielczość na brzegu pełnej klatki mogłaby być trochę lepsza,
- słaba praca pod ostre światło,
- trochę za duża koma,
- brak możliwości stosowania klasycznych filtrów.
W pierwszej chwili miałem ochotę trochę na Sigmę ponarzekać. Chwila zastanowienia odwiodła mnie jednak od tego pomysłu, bo był on spowodowany głównie rozpieszczaniem nas przez osiągi ostatnich obiektywów z linii Art, które biły rekord za rekordem. Gdy w końcu pojawił się obiektyw, który rekordów nie pobił i jednocześnie zanotował kilka niewielkich potknięć, pojawiła się pokusa marudzenia. Zupełnie jednak niesłusznie, bo fakty przemawiają za tym, aby Sigmę A 14 mm f/1.8 DG HSM zdecydowanie chwalić.
Przede wszystkim dostaliśmy do ręki obiektyw, którego nie ma żaden inny producent. Przy tym kącie widzenia najlepsi konkurenci potrafią oferować obiektywy o około 1 EV ciemniejsze. Po drugie, wyniki w centrum kadru jeszcze małe kilka lat temu byłyby rekordami i są typowe dla wielu stałek z serii Art. Wyższe zanotowały trochę łatwiejsze do wykonania obiektywy o ogniskowych 50–135 mm wykonane także przez Sigmę lub przez Zeissa. Do tego Sigma pokazała najlepsze w tej klasie sprzętu wyniki w kategorii winietowania i korygowania dystorsji – wad, które są szczególnie uciążliwe przy tych kątach widzenia. To osiągi, które trudno przecenić. Przy swoich parametrach Sigma będzie idealnym kompanem każdego astrofotografa. W wielu przypadkach ów astrofotograf, aby uniknąć dużego winietowania, lekko przymyka obiektyw tracąc cenne światło. Sigma nie dość, że oferuje najlepsze światło w tej klasie, to jeszcze daje na nim winietowanie mniejsze niż ciemniejsi konkurenci.
Kolejne klasyczne zastosowania tej ogniskowej to krajobraz i architektura. Tutaj często zależy nam na polu widzenia. Obiektyw o dużym polu widzenia i jednocześnie dużej dystorsji, tak naprawdę ma użyteczne pole zauważalnie mniejsze niż wynika to z jego specyfikacji. Skorygowanie dystorsji skutkuje bowiem przycięciem tego pola. W przypadku Sigmy owa korekta może być niewielka, a przez to straty na polu widzenia także nieznaczne.
Trochę szkoda tej komy i rozdzielczości na samym brzegu, ale być może nie można mieć wszystkiego. Czy dało się tutaj osiągnąć więcej, dowiemy się dopiero wtedy, gdy któryś z innych producentów odważy się zaprezentować konkurenta o porównywalnych parametrach.