Sony E 15 mm f/1.4 G - test obiektywu
7. Koma, astygmatyzm i bokeh
Tutaj Sony wypada lepiej od Sigmy, która borykała się nie tylko z komą, ale też z wadami wyższego rzędu i w jej przypadku owe „skrzydła” były dobrze widoczne i nie znikały zupełnie nawet po przymknięciu przysłony o 1 EV.
A7R III, f/1.4, centrum | A7R III, f/1.4, róg |
A7R III, f/2.0, centrum | A7R III, f/2.0, róg |
Astygmatyzm, rozumiany jako średnia różnica pomiędzy poziomymi i pionowymi wartościami funkcji MTF50, wyniósł tutaj 5.9%, a więc jego wpływ na jakość obrazu jest niewielki. Warto nadmienić, że główny wpływ na ten wynik ma maksymalny otwór względny, a lekkie przymknięcie przysłony powoduje znaczące ograniczenie tej wady. Tutaj znów Sony wypada zauważalnie lepiej niż Sigma.
Jak na obiektyw szerokokątny, wygląd nieostrości nie wzbudza naszego niepokoju. Rozkład światła w krążkach jest dość równy, choć cebulowy bokeh związany z zastosowaniem elementów asferycznych daje się troszkę we znaki. Tutaj zachowanie Sigmy podobało nam się troszkę bardziej.
Winietowanie mechaniczne widać bardzo wyraźnie na maksymalnym otworze względnym, zmniejsza się ono wyraźnie dla f/2.0 i znika praktycznie zupełnie na f/2.8.
A7R III, f/1.4, centrum | A7R III, f/1.4, róg |
A7R III, f/2.0, centrum | A7R III, f/2.0, róg |
A7R III, f/2.8, centrum | A7R III, f/2.8, róg |