Sony FE 16-35 mm f/2.8 GM II - test obiektywu
11. Podsumowanie
- solidna, zgrabna, lekka i uszczelniona obudowa,
- świetna jakość obrazu w centrum kadru,
- bardzo dobra jakość obrazu na brzegu matrycy APS-C,
- dobra jakość obrazu na brzegu pełnej klatki,
- mała podłużna aberracja chromatyczna,
- znikoma poprzeczna aberracja chromatyczna,
- niewielkie winietowanie na matrycy APS-C/DX,
- prawidłowo korygowana koma,
- mały astygmatyzm,
- cichy, błyskawiczny i celny autofokus,
- małe oddychanie.
Wady:
- praca pod ostre światło powinna być lepsza,
- duże winietowanie na pełnej klatce, szczególnie na najkrótszej ogniskowej,
- trochę za duża dystorsja z tendencją do pokazywania zniekształceń falistych,
- niezbyt ciekawy wygląd obrazów pozaogniskowych,
- zbyt wysoka cena w stosunku do oferowanych osiągów.
Mam trochę mieszane odczucia odnośnie tego, co napisać w podsumowaniu. Z jednej strony mamy do czynienia z obiektywem o trudnych do wykonania parametrach, który daje nam obraz ostry w całym zakresie ogniskowych oraz przysłon i na dodatek w całym kadrze. Dodatkowo, potrafi on świetnie skorygować wady, które przy tych parametrach koryguje się naprawdę trudno czyli np. oba warianty aberracji chromatycznej, komę czy astygmatyzm.
Jednocześnie, nowy model udało się zamknąć w mniejszej i lżejszej obudowie, przy czym nie ucierpiała tutaj jakość wykonania – wręcz przeciwnie, mamy tutaj do czynienia ze świetnie zbudowanym instrumentem, odpornym na warunki atmosferyczne. Na dodatek dostaliśmy jeszcze więcej listków w przysłonie, mniejszy minimalny dystans ustawiania ostrości, sprawniejszy autofokus oraz lepsze możliwości filmowe.
Z drugiej strony trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z bardzo drogim obiektywem (sugerowana cena detaliczna to aż 2700 Euro) należącym do najwyższej serii Sony, czyli G Master. Ponadto, Sony ostatnio bardzo wysoko ustawiło poprzeczkę, bo przyzwyczaiło nas do tego, że ich najnowsze premiery potrafią być naprawdę wybitne. I na tym tle nowy Sony FE 16–35 mm f/2.8 GM II nie świeci już tak mocnym blaskiem.
Rozumiem, że skupiono się na zagwarantowaniu bardzo dobrej jakości w całym kadrze, ale fakt że w przez to w centrum Sony osiąga rezultaty gorsze od znacznie tańszego Tamrona, zupełnie mi się nie podoba. Skupianie się na małych gabarytach pociągnęło za sobą ogromne winietowanie na najkrótszej ogniskowej, a w walce z dystorsją zdecydowano się wspomagać wprowadzeniem wyraźnych zniekształceń falistych, które są widoczne nie tylko na 16 mm, ale także w zakresie 20–24 mm. Jeśli dorzucimy do tego niezbyt ciekawą pracę pod ostre światło i przeciętny wygląd rozogniskowanych krążków światła, tych wad zbiera się ciut za dużo, jak na drogą serię G Master.
Ogólnie nasze wrażenia są takie, że w kierownictwie Sony pojawiło się ostatnio duże ciśnienie na miniaturyzację i małe gabaryty. W efekcie dostajemy produkty typu A7CR czy ZV-E1 z pojedynczym gniazdem na karty i łatwo nagrzewającymi się obudowami, serię ZV-1 / ZV-1 II, która miałaby zacznie więcej sensu pod kątem filmowania, gdyby wsadzić tam większy akumulator (a w ZV-1 II – również jaśniejszy obiektyw) itd. Nie mamy nic przeciwko walce o mniejsze gabaryty i wagę, ale mamy wrażenie, że Sony czasem ciut za dużo poświęca w imię tych małych gabarytów oraz wagi i testowany tutaj Sony FE 16–35 mm f/2.8 GM II też wydaje się ofiarą takiego podejścia.